Vienio o Moleście: „Zapłaciliśmy frycowe za całą scenę”

Aby dziś branża mogła radzić sobie tak dobrze, 20 lat temu trzeba było przecierać jej szlaki.


2019.03.23

opublikował:

Vienio o Moleście: „Zapłaciliśmy frycowe za całą scenę”

fot. P. Tarasewicz

Weterani polskiego rapu nie tylko nadal są aktywni, ale też nie wychodzą z formy. W połowie marca do sklepów trafiła nowa płyta Vienia zatytułowana „Twarzova”. Promując ją artysta nie unika pytań o początki rapu w Polsce i rozwój sceny.

Jeden z pionierów rodzimego rapu przyznaje w rozmowie z Jarkiem Szubrychtem z Gazety Wyborczej, że muzyka pomogła mu się wyrwać z mentalnego getta i prawdopodobnie tylko dzięki niej nie zszedł na złą drogę.

Wiele razy rozmawiałem o tym ze świętej pamięci Robertem Brylewskim, Sławkiem Gołaszewskim czy Tomkiem Lipińskim. Oni też uważali, że dostali dar od losu, bo te cztery akordy, punkowe czy reggae’owe, odmieniły ich życie. Dzięki nim mogli się wyrwać z peerelowskiej szarości.

Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, ale nie wiedzieliśmy, co nas czeka. To było jak ogromne pole, na którym stoją cztery namioty – Kaliber 44, Paktofonika, Molesta i nielegal Pei… Dzisiaj całe to pole jest zawalone, wszędzie są sceny, banery sponsorów, obok zaparkowane piękne samochody. A przecież mogłem skończyć inaczej, jak koledzy – wspomina Vienio.

Artysta wraca także do czasów, kiedy raperzy nie prowadzili jeszcze własnych wytwórni, nie wiązali się też z labelami specjalizującymi się w rapie.

Molesta „odkuła” się dopiero w 2006 roku

Gdyby pionierzy, w tym Molesta, nie podpisali 20 lat temu kiepskich kontraktów, nie byłoby polskiego hiphopowego imperium – zauważa Jarek Szubrycht, na co Vienio przyznaje mu rację, mówiąc:

Tak, zapłaciliśmy frycowe za całą scenę, nim zrozumieliśmy, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy w 2006 r. wychodziło „Nigdy nie mów nigdy”, byliśmy pierwszym zespołem, który sam się wydał, udzieliliśmy tylko licencji firmie dystrybucyjnej. Była z tego złota płyta, więc mieliśmy się czym dzielić. W końcu się odkuliśmy.

Ale rynek się zmienia. Dziś wolę mieć wsparcie większej wytwórni, bo zorientowałem się, że kiedy sam wydaję album solowy, robię rzeczy, których nie powinienem. Mam sobie sam wypisywać laurki w materiałach promocyjnych? Chodzić po korytarzach radiostacji i szukać dyrektorów programowych? Przecież to absurd.

Na CGM.pl trwa konkurs, w którym możecie wygrać nowy krążek Vienia. Aby mieć szansę zdobyć album, wystarczy poprawnie odpowiedzieć na pytanie, które znajdziecie tutaj.

Polecane