Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
W mijającym tygodniu w sieci pojawił się premierowy utwór KęKę „2021”. Przejmująca piosenka, w której raper prowadzi słuchacza przez naznaczony jego rodzinnymi tragediami 2021 jest pierwszym utworem radomianina od czasu wydania „Siary” i jednocześnie pierwszym, który napisał od ponad roku. W związku z premierą artysta zachęcił fanów do zadawania pytań dotyczących singla, ale nie tylko. Jeden z fanów pytał rapera o to, jak to możliwe, że w tak trudnym prywatnie roku był w stanie wychodzić na scenę, by grać koncerty.
– Może to zabrzmi dziwnie, ale skoro taki rok w życiu miał się zdarzyć, to miałem „szczęście”, że trafił się w czasie, gdy od wielu miesięcy byłem pod opieką psychiatry i psychoterapeuty. Myślę, że „z marszu” – mógłbym tego nie dźwignąć – przyznał raper.
Kiedy w 2019 roku artysta wydawał album „Mr. KęKę”, jednym z promujących go singli było „Pora mówić nara”, po którym pojawiły się pytania, czy raper planuje zakończyć karierę. – Nie wiem, co będzie po następnej płycie. Póki co jej nawet nie planuję, tym bardziej nie mogę stwierdzić, czy będę nagrywał po niej. „Pora mówić nara” to numer o wątpliwościach, przemijaniu, dążeniu do perfekcji i ciągłym szukaniu satysfakcji z życia – studził wówczas KęKę. Nowy utwór ponownie rozbudził obawy fanów. Nie dość, że artysta wyznał, że zmaga się z kryzysem twórczym, to jeszcze nawinął takie wersy: „Umarł we mnie rap, choć był dwie dekady silny / Nie mówię o tym wam, no bo nie chcę siać paniki / Chociaż kiedy jestem sam, pytam, czy to koniec, Kiki?”. Jak raper komentuje ten fragment?
– „Myślę, czy to koniec KiKi” odnosi się do obaw, jakie miałem, gdy przez rok nie mogłem nic napisać. Sam siebie pytałem. Nie mam planów konkretnych. Ale żadnej decyzji nie podejmowałem. Się urodzi to fajnie, jak nie to będę musiał nauczyć się z tym żyć. Liczę, że coś powstanie – komentuje artysta.