Jesienią tego roku Saint Vitus i Orange Goblin wyruszą na wspólną trasę koncertową. Jednym z przystanków na niej będzie występ w krakowskim klubie Fabryka. Artyści odwiedzą nas 5 listopada. Informacje dotyczące supportu poznamy wkrótce. Bilety: 65 zł pierwsza pula, 75 zł druga pula, 85 zł w dniu koncertu.
{Diil}
Saint Vitus
Bez nich nie byłoby Candlemass, My Dying Bride, Paradise Lost, Crowbar, Cathedral, Electric Wizard i całej masy innych zespołów (choćby stonerowych, sludge`owych), które opierają swoją muzykę na brudnych, mocarnych, ciężkich riffach i wgniatającej w glebę sekcji rytmicznej. Szukając początków doom metalu zapewne większość wyjdzie od Black Sabbath, potem pojawi się pewnikiem Pentagram, Witchfinder General i na pewno ta kapela – jedna z największych legend gatunku, Saint Vitus z Los Angeles. Istnieje blisko 40 lat, aczkolwiek z przerwami, a albumami „Saint Vitus”, „Hallow`s Victim”, „Born Too Late” i „V” na trwałe zapisała się w historii metalu oraz zainspirowała legiony muzyków na całym świecie. Od momentu reaktywacji w 2008 roku w składzie wciąż są dwie najbardziej charyzmatyczne postacie Saint Vitus, wokalista Scott „Wino” Weinrich i gitarzysta Dave Chandler, a także oryginalny basista Mark Adams. Wspaniale, że po kilkunastu miesiącach znów do nas wracają. Zwłaszcza, że wciąż promowany materiał studyjny grupy – „Lillie: F-65” z 2012 roku pierwszy po 17-letniej przerwie, nic nie stracił na jakości. A w czasie, który minął od pierwszych występów Saint Vitus w Polsce, wytwórnia Season Of Mist wznowiła dwa materiały amerykańskiej legendy – „C.O.D.” oraz „Die Healing”. To będzie wspaniała, ciekawa, pouczająca lekcja z historii metalu.
{sklep-cgm}
Orange Goblin
Asystentami profesorów z Saint Vitus na lekcji z historii doom metalu nad Wisłą, będą ich wielce pojętni uczniowie z Europy – londyńska ekipa Orange Goblin, którą w Polsce znamy doskonale z paru wizyt, więc wiemy, że słabej sztuki w ich wykonaniu nie ma co się obawiać. Za parę miesięcy, gdy rozpocznie się rok 2015, Pomarańczowy Goblin wejdzie w dwudziesty rok egzystencji na metalowej scenie. Kapela w swym życiorysie popełniła sporo świetnej muzyki, w której walcowaty doom miesza się z narkotycznym stonerem oraz melodyką klasycznego heavy metalu. Ten melanż świetnie się sprawdza zarówno na płytach studyjnych, których Orange Goblin popełnił siedem (ostatnia to „A Eulogy For The Damned” z 2012 roku), a także podczas występów na żywo, które są najmocniejszą stroną londyńskiego kwartetu. Ale temu dziwić się nie ma co, bo wszyscy muzycy kapeli są w niej od samego początku, czyli od roku 1995 roku. Mieli dużo czasu, żeby się zgrać.
Wykład mistrzów z Saint Vitus to absolutny mus, czego chyba żadnemu szanującemu się fanowi metalu mówić nie trzeba. Podobnie należy potraktować wstęp ich angielskich kontynuatorów, którzy już wielokrotnie udowadniali, jak pojętnymi są uczniami.