Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
W jaki sposób Kanye West mógłby najbardziej zaskoczyć swoich fanów? Naturalnie – wydając album w terminie. Zapowiadane na 15 grudnia (wcześniej na 13 października i 3 listopada) „Vultures” z Ty Dolla $ignem do dziś nie ujrzało świata dziennego.
Obsuwy, zmienianie dat premier w ostatniej chwili, „nadpisywanie” plików w serwisach streamingowych to u Westa standard. Dodatkową bolączką jest to, że na ogół twórca nie raczy nawet komunikować, że coś, co miało się wydarzyć, nie wydarzy się.
W przypadku „Vultures” mieliśmy już głośne listening party w Miami, ale fani Westa wiedzą, że nie jest ono równoznaczne z tym, że wydawnictwo trafi na rynek w zapowiadanym terminie. Nie można wykluczyć, że przyczyną obsuwy było zamieszanie wokół utworu „Everybody”, w którym słyszymy sampel z piosenki Backstreet Boys użyty bez zgody twórców. Nie postawilibyśmy jednak majątku na tę opcję, ponieważ dla Kanyego żadnym problemem nie byłoby usunięcie jednego utworu z tracklisty i ewentualne dodanie go po „wyczyszczeniu” sampla. W przeszłości robił tak niejednokrotnie.
Jest jednak szansa, że fani Westa doczekają się jego nowego dziecka na początku 2024 roku. Jak informuje serii NME, najnowszą datę premiery „Vultures” ustalono na 12 stycznia. Czy rzeczywiście wtedy ukaże się nowy krążek Ye? Tego dowiemy się 12 stycznia:-)
