Foto: Karol Makurat / CGM.PL
W sobotę późnym wieczorem na instagramowym profilu Malika Montany pojawiło się zdjęcie rasistowskiego napisu na murze. Jego autor dawał w chamski sposób znać szefowi GM2L oraz jego podopiecznym Alberto i Josefowi Bratanowi, że nie są mile widziani w Polsce. Raper ubolewał wówczas, że tego typu uwagi zawsze pojawiają się anonimowo – na murze lub w sieci, że nikt nigdy nie odważył się na rasistowskie uwagi osobiście.
Niedługo po publikacji zdjęcie zniknęło z Instagrama. Malik otrzymał od administracji serwisu komunikat informujący, że jego post nie jest zgodny z zasadami społeczności ze względu na propagowanie przemocy lub niebezpiecznych organizacji. Prawdopodobną przyczyną reakcji administracji platformy była obecność na zdjęciu krzyża celtyckiego. Co na to Malik?
– Nadal czekam na twardzieli z farbami przez internet i nic – śmieje się raper.
Sprawdź także: Kid Cudi i 50 Cent będą wspólnie pracować nad nowym show
Reprezentanci GM2L rozpoczęli 2021 od premiery debiutanckiego singla Josefa Bratana. W ciągu niespełna dwóch tygodni od premiery wideo towarzyszące utworowi „Wuwua” wyświetlono na YouTube ponad 1,8 mln razy. Wkrótce powinniśmy otrzymać wspólny singiel Alberto i Josefa „Z bratem zarabiam papier”. Alberto zapowiedział, że singiel pojawi się jeszcze w styczniu, ale nie udało się dotrzymać tego terminu.
Malik wykorzystuje swoją pozycję i kontakty, by pomagać młodszym artystom wchodzić na scenę. Goszcząc jesienią w studiu portalu Rap News szef GM2L opowiedział o tym, jak poznał Alberto.
– Byliśmy w przerwie od kręcenia (panowie spotkali się na planie klipu – przyp. red.), podchodzi do mnie Alberto i mówi, czy może mi puścić jakiś swój kawałek. Trochę zmęczony w przerwie mówię mu, tak jak każdemu młodemu artyście: „Mordo, nie chcę słuchać twoich kawałków, zarapuj mi po prostu to, co masz mi do przekazania w tej chwili. On zaczął coś rapować, rapować i to nie było jeszcze aż takie fajne, ale z drugiej strony zobaczyłem ogromną charyzmę i siłę w delivery. To że rapował, przekonywało mnie. Pod koniec nie słuchałem już nawet słów, tylko patrzyłem, czy charyzma się zgadza. I było to coś. Spotkaliśmy się w studiu raz, drugi, trzeci, Alberto rapował jeszcze pod inną ksywką. To był jakiś zlepek liter, jak to mają podziemni raperzy, więc pytam: „Jak ty masz na imię”. On do mnie, że Alberto, więc mówię: „To jest twoja ksywka od teraz” – mówił raper Malik.