Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
W mijającym tygodniu w sieci pojawiły się dwie wideo rozmowy z KęKę – raper był gościem Winiego, wystąpił także w Hejt Parku na Kanale Sportowym. To właśnie ten drugi materiał zaskoczył fanów, którzy zwrócili uwagę na fakt, iż sponsorem Hejt Parku jest marka Tyskie. Raper przyznał, że przyjmując zaproszenie do programu prowadzonego przez Tomasza Smokowskiego, nie wiedział o tym.
– Zabawna historia 😀 Dostałem pytanie na Insta, czy chciałbym być w Hejt Parku i odpowiedziałem, że czemu nie. Odezwał się do mnie człowiek o nich i dogadaliśmy termin. Później mój kolega, który pracuje dla marki alkoholowej napisał, że skoro „Przechodzę na Ty” to może coś z nimi. A ja: „jakie na ty? Nie rozumiem” 😀 Bo Hejt Park znałem z fragmentów na necie i nawet nie wiedziałem, że to browar sponsoruje 😀 Później już nie chciałem robić zamieszania. I pomyślałem, że nie będę się spinał. Ot i cała historia – zdradził KęKę.
– Po paru latach trzeźwienia też już nabrałem dystansu do niektórych kwestii i podchodzę do nich inaczej niż jeszcze jakiś czas temu. Choć nie są to jakieś kolosalne zmiany – dodał raper.
Jednym z wątków poruszonych w Hejt Parku była promocja twórczości przez fejkowe akcje polegające na przekonywaniu fanów, że artyście stała się krzywda. KęKę przyznał, że choć sam nie zdecydowałby się na taki krok, to rozumie co kieruje artystami idącymi taką drogą.
– Ja takich rzeczy nie robię, ten kto mnie śledzi wie, że moja promocja polega na tym, że nagrywam płytę, nagrywam teledysk i mówię o tym w Internecie. To jest cała moja promocja od wielu lat. Też nie jestem jakimś mega hejterem i nie będę oszukiwał, że mi to przeszkadza. Żyjemy w dobie fake newsów, co druga wiadomość jest trollingiem albo fejkiem, więc sprawdzanie źródeł jest naszym obowiązkiem. Myślę, że każdy sam ze sobą musi rozliczyć czy to jest w porządku czy nie. Nie chcę być gościem, który rzuca kamieniem, bo średnio mi to przeszkadza szczerze mówiąc – stwierdził raper.
Mimo wszystko KęKę zwrócił uwagę na najważniejszy problem w tej sytuacji – kiedy ściemniasz, że dzieje ci się coś złego i ludzie ci wierzą, możesz doprowadzić do tego, że jak naprawdę coś ci się stanie, nikt się już tym nie przejmie.
– Ktoś mówi, że coś mu się stało, a nic mu się nie stało. Ja mojemu synowi tak tłumaczę, że jak mówisz, że coś cię boli, a cię nie boli, to jak później cię będzie bolało, to nikt ci w to nie uwierzy. Może to jest trochę problem, ale ja się w to nie wczuwam. Patrzę na to z rezerwą. Wiem, że teraz informacje trzeba filtrować i trochę tak do tego podchodzę – ocenił KęKę.