KęKę ma osobną garderobę nawet koncertując ze „sławniejszymi kolegami”. Raper wyjaśnia

"Nie dlatego, że się 'wynoszę'" - komentuje artysta.


2022.03.26

opublikował:

KęKę ma osobną garderobę nawet koncertując ze „sławniejszymi kolegami”. Raper wyjaśnia

Podobnie jak Peja także i KęKę każdego roku pisze o kolejnej rocznicy abstynencji. Raper nie pije już od siedmiu lat i przy tej okazji streścił wczoraj, ile wydarzyło się w jego życiu w tym czasie.

Przez te siedem lat zdążył urodzić mi się syn, wziąłem ślub, starszy syn mi prawie dorósł, wydałem sporo płyt, zagrałem mnóstwo koncertów, przeżyłem dużo dobrych i złych momentów. Jak to w życiu, bywało różnie, ale poradziłem sobie bez sięgania po kieliszek.

Jestem z siebie zadowolony. Nawet nie chodzi o to, że mi się lepiej żyje, ale że udało mi się przerwać sztafetę i mam nadzieję, że moi synowie dzięki temu wejdą w dojrzałe życie już bez niektórych negatywnych wzorców.

Pracuję nad sobą dalej, bo samo niepicie to oczywiście początek wymagany do pracy nad sobą, a nie cel ostateczny – komentował artysta.

Dziś KęKę podzielił się ciekawostką, pokazując, że na każdym koncercie, nawet na dużych festiwalach, zawsze ma osobną garderobę. Artysta wyjaśnia, że pomaga mu to oprzeć się pokusom, przyznając jednocześnie, że niektórzy odbierają jego postawę jako przejaw gwiazdorstwa.

Mam osobną, bezalkoholową garderobę nawet przy sławniejszych kolegach. Nie dlatego, że się „wynoszę”, ale dlatego, że jest mi to potrzebne w mojej chorobie. Teraz, już po latach, sam czasem zajrzę, pogadam i czuję się luz, nawet w sytuacjach gdzie jest alkohol, ale na początku nie było to do ogarnięcia.

Była do tego zresztą, przynajmniej na początku, dorabiana ideologia. Miało to niby potwierdzić moją – hmmm – wyniosłość czy coś w tym stylu. Szczególnie przez lokalne supporty, które czasami brały to za oznakę gwiazdorstwa.

Często dostawałem pytania, czy na koncertach nie było trudno nie pić, etc. Jak wielokrotnie powtarzałem, od początku postanowiłem zadbać o swoje „bezpieczeństwo” na tyle, na ile to możliwe, jeśli chodzi o obecność alkoholu. I nawet jeśli tobie wydaje się to niezrozumiałe, to pamiętaj, że to ja jestem chory i wiem, co mi służy, a co nie. I jakoś m.in. dzięki temu leci ósmy rok abstynencji.

To samo tyczyło się sytuacji nie zawodowych, ale i towarzyskich np. Też troska o to, aby znów nie pić, była traktowana jako „poj***ało go”. No ale cóż. Coś za coś. Warto było – zapewnił artysta, dodając: – Jak ktoś jest na coś chory i mówi, że to mu służy i ma zalecone, to nawet jak go nie rozumiesz lub sam masz inaczej, to uszanuj zwyczajnie.

Polecane