fot. kadr z wideo
– Przykro mi to mówić, ale z dniem dzisiejszym raz na zawsze opuszczam ekipę Hashashins. To czego wczoraj dopuściła się ta wielka „rodzina”, przerosłoby chyba każdego człowieka ze szczyptą zdrowego rozsądku. Nie mam zamiaru wchodzić w szczegóły ale lada moment ta ekipa będzie miało naprawdę więcej wspólnego z sektą niż z wytwórnią – pisał kilka dni temu Karian, zapowiadając odejście z labelu Deysa.
Dziś wiemy już, że był to jedynie chwyt marketingowy, mający na celu zwrócić uwagę na nową inicjatywę Hashashins – Hashahatę (nazwa została celowo zapisana z błędem). Deys i jego ekipa wynajęli dom, w którym planują mieszkać przez cały miesiąc, kręcąc tam vlogi i pracując nad płytą. W opublikowanym na kanale Hashashins wprowadzeniu Deys wyjaśnia, że skoro YouTuberzy mogli rozgościć się w świecie rapu, to oni chętnie wejdą w ich przestrzeń. Już w pierwszej minucie pilotażowego vloga Karian wychodzi z trumny, na której siedzi Deys, potwierdzając, że między nim a resztą ekipy wszystko w porządku.
Skąd pomysł na promocję akcji poprzez ściemnioną aferę z Karianem? Deys wyjaśnia na Instagramie, że chciał w ten sposób pokazać, do czego trzeba się dziś posunąć, by promować swoją muzykę, przyznał też, że sprowokowanie zamieszania pomogło zweryfikować, kto wspiera Hashashins, a kto nie.
Jak oceniacie taką formę promocji?
Wyświetl ten post na Instagramie.