foto: mat. pras.
Po środowym koncercie w Sztokholmie G-Eazy dał się ponieść zabawie u boku swojej dziewczyny Halsey i Seana Kingstona. W efekcie artysta został zatrzymany pod zarzutem posiadania kokainy, pobicia ochroniarza i czynnego stawiania oporu służbom próbującym go powstrzymać. Kilkadziesiąt godzin później raper usłyszał wyrok skazujący, w efekcie czego musiał natychmiast opuścić Szwecję.
Dopiero w niedzielę, będąc już w duńskiej Kopenhadze i przygotowując się do kolejnego występu, artysta odniósł się do incydentu sprzed kilku dni. – Jestem niezmiernie zawstydzony tym incydentem i przepraszam za niego. Przede wszystkim jestem jednak wdzięczny za to, że puścili mnie wolno. To najbardziej szalone doświadczenie w moim życiu, okropna noc z dużą ilością pecha i jeszcze gorszymi decyzjami, ale jak powiedziałem – jestem cholernie wdzięczny za to, że mogę być wolnym człowiekiem i z powrotem móc występować dla fanów. Dziękuję wszystkim, którzy byli przy mnie i wspierali w tej podróży. Doceniam was bardziej niż kiedykolwiek – napisał na Instagramie G-Eazy.
Mamy nadzieję, że to już koniec wpadek artysty, któryc10 maja ma wystąpić w warszawskiej hali Torwar.