fot. mfk.com.pl
Smolasty stał się niedawno najpopularniejszym parówkożercą w Polsce. Współpraca artysty z marką Tarczyński jest odbierana różnie, zwłaszcza po tym jak Smoła zareklamował złoty sygnet z parówką, który można wygrać w konkursie będącym elementem kampanii promowanej przez artystę.
– Trzeba umieć się pozycjonować, również w reklamach. Drake promuje Sprite’a, Nike i NBA. The Weeknd – Apple, Mercedesa i Pepsi. Od razu wiesz, że są potentatami. Smoła pozwolił pośmiać się internautom, bo zareklamował parówki Tarczyński. Facet zrobił rok temu potrójną platynę jeszcze w preorderze, a teraz, w kuriozalnej scenerii prosto z klipu Major Lazer chałturzy reklamując mięsny – w 95 potężnych procentach – miał, który ma smak tego keczupu, w którym go akurat zamoczysz. Jezu Chryste, Smoła, a taki byłeś ładny, amerykański – oceniał niedawno na naszych łamach Marcin Flint w tekście „10 rzeczy, które nie powinny się wydarzyć w polskim rapie w 2023 roku”.
Donatan patrzy na tę sprawę zupełnie inaczej i jak to on – bardziej pragmatycznie. – Bardzo fajna reklama i spoko parówki! Nie rozumiem, z jakiego powodu stygmatyzowani są artyści, występujący w kampaniach reklamowych. Przecież świadczy to o tym, że umiejętnie konsumują swoją popularność i monetyzują wizerunek. Tworzą w ten sposób kolejne źródło dochodu. Wyobraźcie sobie, że za dzień zdjęciowy dostaniecie kilkaset tysięcy złotych – co zrobicie z pieniędzmi? Jeśli zainwestujecie w nieruchomości, to możecie kupić na start parę mieszkań, a potem kolejne i kolejne. Może się finalnie okazać, że osoby które przez zawiść i resentymenty hejtują takich artystów – same wynajmują od nich mieszkanie. Taki paradoks. Więc nieżyczliwi zostaną z parówką… i to nie w dłoni – kwituje.