fot. P. Tarasewicz / CGM.PL
Minął już ponad tydzień, odkąd Polki i Polacy wyszli na ulice miast w całym kraju, by protestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego uznającemu jeden z przepisów aborcyjnych za sprzeczny z ustawą zasadniczą. W ostatnich dniach głos w ważnym temacie zabrały córka i żona Andrzeja Dudy.
– Rozwiązanie istniejące dotychczas dawało możliwość wyboru. Wybór, a nie przymus. Kobieta mogła, ale nie musiała z tego prawa korzystać. W sprawie tak niewyobrażalnie trudnej, jak wizja urodzenia dziecka, które może umrzeć minuty czy godzinę po porodzie, decyzja o kontynuacji lub przerwaniu ciąży, powinna być pozostawiona kobiecie i podjęta zgodnie z jej własnym sumieniem, jej systemem wartości, z jej własnymi przekonaniami. Bo to ta kobieta mierzy się z konsekwencjami swojej decyzji do końca życia – napisała córka prezydenta.
Monika Maszkiewicz z Party.pl poprosiła Dodę o komentarz do słów Kingi i Agaty Dudy. Jej odpowiedź może zaskakiwać.
– Ja w ogóle tym nie żyję. Rozumiem, że ktoś się tym ekscytuje, ale nie ma w ogóle o czym gadać. Po co mamy o tym rozmawiać. Czy to coś zmieni? Jak ja protestowałam przeciwko GMO i poświęciłam na to miesiąc – stałam pod Pałacem Prezydenckim, aż w końcu wpuszczono nas na rozmowy z politykami i przyszedł doradca prezydenta, mówiąc: „Pani Dodo, przeciwko czemu wy protestujecie”? „No jak to przeciwko czemu, przeciwko temu, żebyście nie podpisali tej ustawy”. „Pani Dodo, ona jest już dawno podpisana. Nic się tutaj nie zmieni”. „To co mam zrobić”? „Ogródek swój i pielić tam tak jak my”. Ja wtedy zrozumiałam, że nie ma sensu się tym ekscytować. Rozmawiajmy na poważne sprawy – skomentowała.
Wokalistka zapytana, czy faktycznie uważa, że obecne protesty nic nie dadzą, odpowiada:
– Jeżeli będzie lockdown i ludzie nie wyjdą ze strachu przed lockdownem, to nic nie dadzą. Wszystko pójdzie na marne.