BonSoul – „ReStart” (recenzja)

Share Tweet Nowe otwarcie w karierze duetu BonSoul zapowiadało się

2019.09.23

opublikował:


BonSoul – „ReStart” (recenzja)

Nowe otwarcie w karierze duetu BonSoul zapowiadało się tyleż ekscytująco, co… odrobinę niepokojąco. Singlowy “Małpi gaj” zrazu nie porywał, “Tam mnie spotkasz” nie rozwiał wątpliwości. Nie brakowało wręcz pytań, czy chemia pomiędzy panami wciąż jest na wzorowym poziomie i czy “wejście na legal” to na pewno dobry ruch. Teraz wiemy już, że można te wszystkie dywagacje wyrzucić do kosza na śmieci, po uprzedniej właściwej segregacji.

Co jest potrzebne, drodzy państwo, żeby powstała soczysta, zapadająca w pamięci rapowa płyta? Jakie składniki są najważniejsze? Ja stawiam na charyzmę rapera, jego warsztat literacki, zbiór życiowych przeżyć, które powodują, iż teksty przykuwają uwagę na dłużej niż pięć sekund. No i do tego producent, który nie stoi w miejscu, nie zanudza, umie wykorzystać wachlarz talentów MC do jak najszerszego eksploatowania własnego, kompozycyjnego podwórka.

Na “ReStart” dostaliśmy to wszystko w komplecie. Dostaliśmy płytę, która jest nią w pełnym tego słowa znaczenia. Płytę, czyli przemyślany zbiór nagrań, które z osobna nie dają tyle przyjemności i frajdy słuchaczowi, co wtedy, gdy słuchamy ich w komplecie. Płytę, która nie daje spokoju, sama się prosi o kolejny seans.

Kamel, który jako raper widzi więcej, wie więcej, napisał mi, że Bonson chyba nigdy wcześniej nie pisał tak dobrze. Cóż, jest w tym sto procent prawdy. Przede wszystkim dlatego, że MC zawarł na “ReStarcie” komplet emocji, uczuć, stanów egzystencjalnych człowieka wchodzącego w wiek dorosły, chociaż mentalnie wciąż za często będąc rozwydrzonym szczeniakiem. Bonson jest w knajpach pijąc z kumplami wódę, jest na spacerze, rozmyślając nad tym, jaką drogą podążać, ale bywa też znacznie spokojniejszy niż wcześniej. Wciąż stać go na potężne linijki, które bardziej pasowałyby do projektu Almost Famous, jak i momenty tej tęgiej ulicznej rozkminy, w stylu “Papier przyjmie wszystko, nie za wszystko przyjmiesz papier/ Dzień dobry – ile płacę, za twoje szczęście, twoje lepsze życie”. Ma Bonson na tej płycie kilka flow, kilka oblicz, które summa summarum składają się na rapera bliskiego ideału. Z tym się nie da dyskutować, to jest fakt.

Nie byłoby jednak takiej mocy “ReStartu”, gdyby nie Soulpete w formie królewskiej. Ileż on tutaj kombinuje! Jak wiele patentów wykorzystuje, by oderwać od BonSoulu łatkę projektu, w którym jest od strony muzycznej tylko ładna melancholia, piękne sample, poukładane z zegarmistrzowską precyzją, ale przez to ciut nudne na dłuższą metę, mocne bębny. Tym razem jest i funk, niemalże rockowe przeloty, a nawet niezwykle zaskakującym, pełnokrwisto trapowym “Światłowstręcie” z Avim. Soulpete zaserwował sierpowego wszystkim fanom hip-hopu, którzy uwielbiają szufladki, sztywne przypisanie producentów do jednego typu brzmienia. Lubelski producent ma w swoich kompozycjach więcej smaków niż kurczak w azjatyckiej knajpie.

Czego zabrakło “ReStartowi” do ideału? Mniejszej liczby gości, no albo ich lepszej formy w kilku przypadkach. Avi jest bardzo dobry, O.S.T.R. być może najlepszy od płyty “Życie po śmierci”, O.S.T.R. również broni się bez zastrzeżeń, ale już od Słonia i Włodiego należy zawsze oczekiwać trochę więcej, Jan Rapowanie wypada jakoś nienaturalnie, no a reszty mogłoby zwyczajnie nie być.

Tyle że to naprawdę pierdoły, na dłuższą metę bez większego znaczenia. “ReStart” będzie wymieniany w pierwszym rzędzie najlepszych hiphopowych płyt 2019 roku, a frajdę słuchaczowi powinien sprawić i za pięć lat.

Bo to po prostu świetna płyta, na świetnych <skrecz> bitach.

Andrzej Cała

Ocena: 4,5/5

Tracklista:

1. O, jak pięknie!
2. Tam mnie spotkasz
3. Małpi Gaj
4. Gniazdka
5. Bombki
6. Światłowstręt
7. Czarny PR
8. Krwawy sport
9. Trucizna
10. Jeszcze wczoraj
11. Dobranocka
12. Koniec
13. Outro

Nagrania bonusowe:
14. Biją bębny
15. Nie pasuję

Polecane

Share This