W komisji tejże zasiada poseł lewicy Bartosz Arłukowicz, prawdopodobnie fan Kazika, albo człowiek o specyficznym poczuciu humoru. Albo jedno i drugie… albo coś trzeciego jeszcze. Nie mnie to rozstrzygać.
Podczas przesłuchania Zbigniewa Derdziuka Bartosz Arkłukowicz zapytał się go o cytowany wyżej tekst Kazika, a minister odpowiedział: „Owszem, studiowałem socjologię. I Kazimierz Staszewski też. Mówiłem mu Kazik, jak to studenci. Były strajki. Ja jestem człowiekiem odpowiedzialnym i uważam, że jak się strajkuje, to się nie pije. Ale niektórzy koledzy potrzebowali kartek na wódkę. Ja z natury nie popierałem picia podczas strajku, ale miałem też interes prywatny – mój brat planował na wiosnę wesele„.
Dziś w nocy Piotr Wieteska przysłał mi oficjalne oświadczenie Kazika Staszewskiego w tej sprawie. Przedstawiamy je w całości i należytą powagą.
„W związku z nieprawdziwym zeznaniem wielce czcigodnego pana Zbigniewa Derdziuka podczas przesłuchania w ramach komisji hazardowej chciałem oświadczyć co następuje: otóż propozycję odkupienia pół litra wódki „Bałtyckiej” złożyłem mu ZANIM rozpoczął się studencki strajk okupacyjny.
Na strajku obowiązywał kategoryczny zakaz spożywania napojów o jakiejkolwiek zawartości alkoholu i zakaz ten był przez uczestników strajku konsekwentnie przestrzegany.
Nieprawdą jest też stwierdzenie, iż domagałem się od niego kartki na wódkę gdyż jak pamiętamy kartki na drugie półrocze 1981 wydawane były na jednym blankiecie i niemożliwym było odstąpić pojedynczą kartkę na konkretny miesiąc.
Moja propozycja zakładała, iż wielce czcigodny pan Zbigniew Derdziuk najpierw zakupi interesujący mnie napój, a ja potem odkupię go od niego.
Do mojej propozycji wielce czcigodny pan Zbigniew Derdziuk odniósł się negatywnie, natomiast jego niedawna wypowiedź stawia mnie w nieprawdziwym i krzywdzącym świetle, jakobym bimbał sobie z regulaminu strajkowego podczas gdy on miałby zachowywać dalece posuniętą pryncypialność w tej kwestii.
Kazimierz Piotr (syn Stanisława) Staszewski”
***
Nie umiem samodzielnie ocenić, który z dżentelmenów ma rację. Nie potrafię rozwikłać sporu kładącego się rysą na fundamentach mej pięknej Ojczyzny. Nie wiem jak skomentować całą sprawę. Dumny jestem, że czujnym oczom Mężów Stanu, którzy jakby mimochodem utrzymują się z podatków moich, Kazika, czytelnika i staruszki handlującej czosnkiem, nie umknie nawet najmniejsza nieprawidłowość i najbłahszy (popełniony lub nie) występek sprzed lat zostanie rozwikłany w jednym lub drugim pobocznym wątku sprawy poważniejszej.
Wiem jedynie, że dziś w nocy przeczytałem jedno z najpiękniejszych w swoim życiu oficjalnych oświadczeń. I nawet tylko za to jego autor ma u mnie pół litra (jakie to szczęście, że pieniądze z podatku popłyną do budżetu!). Oświadczam – jeśli tylko zechcesz i pozwolisz, Kazimierzu Piotrze (synu Stanisława) – stawiam.