fot. mat. pras.
W sieci pojawił się kolejny singiel promujący „Antihype 2”, zapowiadany na 18 czerwca nowy album Sariusa. W kawałku „Uparty i wściekły” gościnnie pojawił się wrocławski weteran Waldemar Kasta. Wyprodukowany przez Jacona kawałek jest dostępny w dwóch wersjach – na YouTube znajdziecie klip do krótszej, pozbawionej zwrotki Kasty, całość pojawi się na płycie, ale już teraz można jej posłuchać w streamingu.
Raper w ostatnich dniach informował o kolejnych gościach zaproszonych na „Antihype 2”. Dziś znamy już komplet i wiemy, że na płycie pojawi się 15 kawałków. Dwa kolejne to bonusy dołączone do wersji preorderowej.
Sarius – „Antihype 2” – tracklista:
1. 29 lutego
2. Na starych śmiechach ft. TPS
3. Nigdy nie mogłem zapamiętać ft. HVZX
4. Jutrzenka
5. Ogień w żyłach ft. Baranovski
6. Uparty i wściekły ft. Waldemar Kasta
7. Joseph Conrad
8. Dźwięki klasyki ft. Paluch, Kaz Bałagane
9. Nie wiem jak… ft. Tau
10. Biały lew
11. Zapomnij o mnie ft. Szpaku
12. Nie zrozumiesz ft. Tymek
13. Testy ft. Mery Spolsky
14. Parasole ft. Kizo
15. Pejzaże
Bonusy w wresji preorderowej:
16. Twój stary to Sarius
17. Za uśmiech
W mediach społecznościowych pojawił się także długi post, w którym Sarius przybliża ideę „Antihype 2”. Cytujemy go w całości.
– Cel, dla którego powstał ten tytuł oraz sama płyta był dla mnie prosty. Chciałem odbyć tę wędrówkę jeszcze raz, tylko że mentalnie. Zobaczyć siebie z płyty „Antihype” – mieszkającego w połowie w małym pokoiku w Częstochowie, gdzie potrzebowałem do życia jedynie materaca i kompa do pisania tekstów. I obrazka 2Paca. A w połowie gdziekolwiek, gdzie mnie akurat los poniósł. Latać jeszcze na ulicy z ziomalami świrując i drąc japy po nocach, w dupie mieć swoje bezpieczeństwo i zdrowie. Czasem wejść z nimi w rozkminę, skąd tu wziąć ten hajs i że jak coś to wspólnie wypierdalamy do roboty do Holandii, gdzie ten miał kuzyna, ja ziomka a tamten rodzinę. Zastanawiać się czy to nie za grubo, że przefarbowałem włosy na blond. (W sumie głównie dlatego, że nigdy wcześniej tego w życiu nie zrobiłem). Założyć firmę Antihype.
Przenieść się jeszcze raz tam wtedy na siłownię, kiedy podczas treningu z moim przyjacielem utwór Wiking wskoczył na #1 na czasie. Spojrzeć jak wtedy w lustro z niedowierzaniem, czy to wszystko się właściwie dzieje naprawdę. Poznawać kolejne twarze na koncertach granych po sześć sztuk w weekend. Uformować wraz z słuchaczami rodzinę z Antihype. Przeżyć zaskoczenie kiedy kolejne osoby postanawiają umieścić tę ideę na swojej skórze. Ruszyć jeszcze raz w tę pierwszą, wielką trasę, do której kompletnie nie wiedziałem jak podejść w kwestii regenerowania siebie i która mocno sprawiła, iż czułem się po niej totalnie wypruty z energii. Wyrzucić z siebie wszystko co złe. Przeżyć jeszcze raz kilometrowe doły i załamania. Przytyć przez alkohol i zderzanie się z rzeczywistością poza koncertową. Nie móc się odnaleźć w nowej roli, kiedy wielu ludzi daje ci do zrozumienia, że to co robisz jest dla nich ważne. A Ty jakoś nie potrafisz odnaleźć szczęścia i cieszy cię coraz mniej rzeczy a przecież przyjemności stały się już właściwie codziennością. Poczuć to uderzenie wsparcia od dziesiątek tysięcy życzliwie nastawionych osób, podziwiać ponad 250 sztuk zajawkowych tatuaży związanych z tematyką własnej twórczości. Uciec z bloków do lasu żeby odnaleźć psychiczny balans. W sumie już prawie zapomnieć jak to jest siedzieć pod blokami. Z braku czasu. A może chęci? Przetrwać pierwszy dzień po końcu świata.
To tak bardzo długa, długa droga. Trzy moje ostatnie albumy to 41 utworów i jedynie siedem gości. Na tej płycie zaczerpnąłem po trochu coś ze starego siebie, z każdego etapu mojego rozwoju i dojrzewania. Przez uliczny sznyt tak jeszcze intensywnie przewijający się na pierwszej płycie, przez luźne artystyczne utwory śpiewane, po różne niespodziewane połączenia wszystkich tych styli, swobodę przejść między nimi i balans.
Kolaboracje na tej płycie dobrane są właśnie w taki sposób, aby oddać charakter każdego z tamtych etapów. A goście wywiązali się świetnie wobec nietypowych koncepcji, które im przedstawiłem – jeśli wiecie, czego się spodziewać, to uwierzcie mi – tak nie jest 😉 – komentuje Sarius.