Usher przyznał, że jego nowe dzieło jest na swój sposób wyjątkowe, stanowi bowiem koniec kilkuletniego kryzysu i blokady twórczej.
– To prawie jak odrodzenie – powiedział Usher w rozmowie z „Reuters”. – Czułem się wolny, kreatywny, bo nie miałem niczego innego na głowie. Wydaje mi się, że po tylu latach tworzenia muzyki człowiek potrzebuje zastrzyku nowej energii, dzięki której w jego głowie będą się gromadziły świeże pomysły.
Artysta przyznał, że w ostatnich latach opętał go strach przed zrobieniem kroku naprzód.
– W końcu uznałem: „Dobrze, pora iść za uczuciem. Mam nadzieję, że ludzie pójdą za mną” – dodał.