fot. mat. pras.
Po 40 latach ujawniono treść listu, który w 1978 roku, dwa lata przed śmiercią, napisał do swojej siostry Valerie Bon Scott. W nadanym w Pittsburghu liście wokalista AC/DC pisał o problemach finansowych i alkoholowych. Bon opowiadał siostrze również o niestabilnym emocjonalnie perkusiście Philu Ruddzie.
– Phil miał załamanie nerwowe i trochę dochodził do siebie. Było naprawdę źle, ale na szczęście szybko się z tym uporał, żeby nie robić zespołowi problemów. Przez jakiś czas musieliśmy na niego uważać, ale jest już w porządku.
W podróży zawsze albo jestem pijany, albo mam kaca. Dziś trzęsę się tak mocno, że trucno mi pisać. Do tego mam problemy finansowe – dwa tygodnie temu byłem winien zespołowi 70 dolarów już w niu wypłaty. To szalone, ale podobno bycie wariatem to jedyny sposób na zachowanie zdrowia psychicznego, jeśli wiesz, co mam na myśli.
Dużo pracujemy odkąd widzieliśmy się ostatnio. Gram w całym kraju, robię to miliony razy, zaczynam się przez to źle czuć i wyglądać. Mimo to nie narzekam. Płyty się sprzedają, uszczęśliwiamy ludzi, nie jest tak źle. Skończyliśmy też robić naszą płytę koncertową w Nowym Jorku. Musiałem jeszcze raz nagrywać do niej wokale, bo nie były tak dobre, żeby je wykorzystać – pisał Scott.
Po 40 latach list trafił do Biblioteki Stanowej Południowej Australii, gdzie można zapoznać się z jego treścią.
Wydana w 1978 roku koncertówka „If You Want Blood You’ve Got It” zawierała materiał nagrany w kwietniu tego samego roku w Glasgow, więc Bon pisząc o Nowym Jorku miał na myśli prawdopodobnie studio, w którym dogrywał wokale. Artysta zmarł dwa lata po wysłaniu listu, dławiąc się własnymi wymiocinami po wypiciu dużej ilości alkoholu.