Bogata zawartość staszewski.art.pl zniknęła 3 maja. W to miejsce pojawił się List Otwarty administratora strony LeeQS’a do Kazika.
LeeQS informuje swoich czytelników o przyczynach zamknięcia witryny, o ultimatum jakie dostał – jeśli w ciągu tygodnia nie znikną reklamy ze strony staszewski.art.pl to reprezentująca Kazika kancelaria prawna ma podjąć stosowne kroki… Podaje również informację o innym „ultimatum” dotyczącym udzielenia dostępu do administrowania profilem staszewski.art.pl na Facebook’u.
Drogi Kaziku,
Przez dziesięć lat tworzyłem serwis internetowy poświęcony Twojej twórczości www.staszewski.art.pl poświęcając swój czas, nierzadko pieniądze, ale przede wszystkim wkładając w tę pracę dużo serca i wysiłku. Nigdy nie domagałem się z tego tytułu jakichkolwiek przywilejów czy szczególnego traktowania. Ufnie wierzyłem, że choć słowa podziękowania za to, co robię, nigdy przez tę minioną dekadę nie padły, to jednak żywisz do mnie szacunek i jesteś mi jakoś wdzięczny, że bezinteresownie propaguję Twoją twórczość w sieci.
Niestety, miniony weekend całkowicie pozbawił mnie złudzeń, co do tego, jakie jest Twoje zdanie na temat mojej pracy. Dowiedziałem się bowiem od Twojego serdecznego przyjaciela i jednocześnie menadżera, że jeśli w ciągu tygodnia nie usunę ze strony banerów reklamowych to… reprezentująca Cię kancelaria prawna wystosuje odpowiednie pismo przeciwko mojej osobie. W oparach absurdu musiało narodzić się także Twoje drugie, tygodniowe ultimatum, abym żonie Twojego starszego syna dał stały dostęp do mojego serwisu na FaceBooku w celu… lepszej promocji ich wspólnej działalności wydawniczej.
Jestem ogromnie rozczarowany i czuję do Ciebie wielki żal, że postanowiłeś wytoczyć najcięższe działa przeciwko osobie, która była Ci zawsze przychylna. Zawiodłem się również wierząc, iż głośna historia pisma z reprezentującej Cię kancelarii przeciwko autorowi bloga www.supermarket.blox.pl, który „dopuścił się naruszenia” używając cytatu z Twojej piosenki, to był tylko przysłowiowy wypadek przy pracy. Na własnej skórze przekonałem się, że zarówno jego jak i mój przypadek są jednak elementami jakiejś większej i przez umysł niepojętej kampanii pt. „Kazik kontra reszta świata”.
Przez lata ceniłem w Tobie to, że potrafiłeś dokonywać trafnych wyborów w myśl słów z Twojej piosenki „Idę tam, gdzie idę”. Posiłkując się innym cytatem z Ciebie, tym razem „polazłeś w rejony, gdzie nikt o zdrowych zmysłach, nie chodzi nocą ani nawet za dnia”. Niestety, muszę z przykrością stwierdzić, iż nie widzę już możliwości dalszego istnienia serwisu internetowego o osobie, która grozi mi sądem czy wymusza na mnie decyzje o tym, kto będzie moją stroną zarządzał. W moim świecie wartości, przyjaciół nie szczuje się psami, a nieznajomym pod przymusem nie powierza się kluczy do swojego domu.
Jako, że ów list przybrał formę otwartą, chciałbym podziękować wszystkim, którzy dołożyli swoją cegiełkę do tworzenia tej swoistej internetowej encyklopedii – od redagujących njusy po wysyłających materiały czy dzielących się ciekawymi informacjami dotyczącymi lidera Kultu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że bez ich wkładu i poświęcenia strona nie przetrwałaby próby czasu. Pragnę wyrazić wdzięczność także, a może przede wszystkim, zwykłym czytelnikom mojego serwisu za życzliwość i miłe słowa płynące z waszych ust przez te lata. Dzięki Wam wiedziałem, że było warto i że był sens w tym, co robiłem.
Z pozdrowieniami,
LeeQS
Jeszcze tego samego dnia, za sprawą odpowiedzi Piotra Wieteski, menadżera Kazika i Kultu spór przenosi się na Forum Kultu. W ten sposób dowiadujemy się, że prośby o zaprzestanie emitowania jakichkolwiek reklam kierowane były do administratora staszewski.art.pl kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich lat, ale ponoć były ignorowane…
ODPOWIEDŹ NA LIST OTWARTY ZE STRONY WWW.STASZEWSKI.ART.PL
Ponieważ odpowiedź nasza ginie w powszechnym tumulcie umieszczamy ją jako wątek odrębny w odrobinę poszerzonej wersji.
Sprawa 1
Przemku, prowadząc stronę o Kaziku Staszewskim czy jakimkolwiek innym artyście powinieneś uwzględniać jego wizerunek i poglądy. Jak doskonale wiesz Kazik pomimo wielu dość intratnych propozycji nie bierze udziału w reklamach, tak samo na oficjalnych stronach dotyczących jego osoby nie uświadczysz żadnych reklam. Strona www.kult.art.pl jest najlepszym przykładem, że może takie coś działać bez reklam. Czy myślisz, że nie było propozycji by takowe umieszczać? Były i nie wiem czy intratne czy nie, bo nie pytaliśmy o cenę tylko zawsze była z naszej strony odmowa.
W związku z tym trudno jest oczekiwać, że będziemy w nieskończoność tolerować reklamowanie hamburgerów, samochodów, wycieczek czy innych przeróżnych produktów na nieoficjalnej stronie jemu poświęconej. Dla nas jest to rażące – o czym byłeś już dawno parokrotnie o tym informowany. Delikatnie mówiąc mijasz się z prawdą ogłaszając wszem, że wytaczamy od razu ciężkie działa. Prosiliśmy Cię o to wielokrotnie przez ostatnie chyba 3 lata. Pomimo naszych próśb o usunięcie tych reklam nic się nie zmieniało. W związku z brakiem reakcji z Twojej strony rok temu wysłałem do Ciebie oficjalnego maila w tej sprawie. Zignorowałeś go, nie raczyłeś nawet na niego odpowiedzieć.
Więc co my mamy zrobić w tej sytuacji ? Jeżeli prośby i polubowne rozwiązania nie skutkują ? W związku z tym w piątek po rozmowie z Kazikiem zadzwoniłem do Ciebie ponownie prosząc o zdjęcie reklam z uprzedzeniem, że jeżeli w ciągu tygodnia ich nie usuniesz to niestety ale z uwagi na Twój dość arogancki stosunek do próśb Kazika pozostanie nam jedynie zwrócenie się o pomoc prawną. Przypominam, że ten stan rzeczy trwa już parę lat….
Powtórzę: nie mamy nic przeciwko prowadzeniu nieoficjalnych stron o Kaziku czy Kulcie ale nie życzymy sobie aby korzystając z wizerunku jego osoby, bez jego zgody prowadzono tam reklamowanie jakichkolwiek produktów lub usług.
JESZCZE RAZ I WYRAŹNIE I DO CIEBIE I DO WSZYSTKICH – NIKT CI NIE KAŻE ZAMYKAĆ STRONY, PROSIMY TYLKO ABYŚ NIE UMIESZCZAŁ TAM REKLAM CHEESBURGERÓW, MEDIAMARKTÓW, CZEGOKOLWIEK.
Sprawa 2
Synowa Kazika grzecznie zwróciła się do Ciebie z prośbą aby umożliwić jej udział w prowadzeniu strony Kazika Staszewskiego na Facebooku. Chciała mieć możliwość zamieszczania tam świeżych newsów z różnych sytuacji dot. Kazika jak i tzw. okołokazikowych (np. działalność syna Kazika – Janusza, felietony i inne wydawnictwa KAZIKOWE – które jak wiesz wydaje wraz z mężem). Jednak olałeś ją, a także zignorowałeś samego Kazika w imieniu którego przekazałem Ci ponownie jej prośbę.
Dodam, że nigdy nie zapytałeś się Kazika Staszewskiego czy on nie ma nic przeciwko założeniu i prowadzeniu przez Ciebie strony o nim czy to na Facebooku czy też www.staszewski.art.pl Chociażby nawet z uwagi na ten niuans wypadałoby chociażby ustosunkować się do prośby artysty którego podobno tak cenisz.
Pozdrawiam,
Pewu
W dalszej części tej publicznej korespondencji strony wymieniają się postami, w których wzajemnie zadają sobie kłam. LeeQS przypomina (podając przykłady) korespondencji i bezpośrednich spotkań, przy okazji których wyjaśniano sobie sprawę reklam na stronie staszewski.art.pl; przypomina, które reklamy zostały „zdjęte” na prośbę Wieteski, a które pozwolono mu emitować dalej. Przy okazji wyjaśnia, że niewielki przychód z internetowych reklam nie pokrywał kosztów funkcjonowania serwisu.
Nieco odmienne zdanie ma na ten temat Piotr Wieteska, a do dyskusji w twardy i stanowczy sposób włącza się sam Kazik:
Nie my wybraliśmy drogę listów otwartych – i dalej – Jesteś niezwykle ważną stroną i wobec tego niestety nie życzę sobie tu reklam. Co będzie jak nagle w ten program (program odpowiedzialny za dobór i prezentacje treści reklamowej – przypis AR) wejdzie ci reklama – nie mediamarktów czy innych maryj, a fabryka broni czy wódy. Czy też powiesz, że to automatyczny program i nie masz na to wpływu. To załóż sobie cos pod nazwą Likus i szlus.I reklamuj tam nawet heroinę.
***
W sporze tym, czy jak kto woli, w publicznym prani brudów – z racją jest jak z dupą, każdy ma swoją, a temat zawczasu nie przecięty i nie rozwiązany w cztery oczy ze szkodą dla wszystkich puchnie i karmi się oparami absurdu.
Niedawno Kazik Staszewski (a ściślej mówiąc reprezentująca go kancelaria prawna) groziła jednemu z blogerów (równocześnie dziennikarzowi GW) konsekwencjami w związku z zacytowaniem tekstu autorstwa Kazika w tytule popularnego bloga supermarket.blox.pl, którego tematyka nijak nie związana jest z muzyką. Bloger upublicznił treść pisma, jakie otrzymał w imieniu Kazika, odniósł się do niego, usunął sporny cytat, przeprosił i w odpowiedzi na potencjalne roszczenia finansowe (w piśmie żądano udostępnienia danych dotyczących ruchu na stronie i informacji o przychodach, jakie generował blog) wyjaśnił, iż cały przychód – nieco ponad 30 złotych polskich – chętnie przekaże na dowolny cel wskazany przez Kazika. Kazik odpuścił, o czym poinformował również na Forum Kultu.
Wiele dotychczasowych pozaartystycznych działań Kazika budziło moje zrozumienie (ot, choćby nagłośnienie sprawy nielegalnego zdaniem Kazika użycia jego twórczości przez autorów Szopki Noworocznej 2008/2009 w TVP 1, czy konsekwentne nieodbierane różnych nagród), czy nawet podziw (śpiewanie do suszarki do włosów zamiast do mikrofonu na jednym z festiwali, gdzie artyści „na żywo występowali z playbacku” w czasach, kiedy wszyscy bali się podskoczyć ludziom z telewizji).
Tym razem jestem – mówiąc delikatnie zdziwiony, na tyle, na ile można wyrobić sobie zdanie na podstawie takiego publicznego prania brudów. O ile w ogóle można sobie cokolwiek wyrobić w ten sposób, bo – jak wspomniałem – z racją jest jak z dupą, każdy ma swoją.