fot. P. Tarasewicz
W ramach promocji książki o Gangu Albanii Rozbójnik Alibaba odwiedził Szalonego Reportera, by powspominać stare czasy. Producent zaskoczył gospodarza rozmowy, mówiąc, że „Jakub Żulczyk uratował Gang Albanii”.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
– Ludzie o tym nie wiedzą. Poznałem Jakuba, kiedy mieszkałem w Warszawie u Wojtka Sokoła. To były ciężkie czasy, bo przez trzy lata nic nie robiliśmy, tylko bawiliśmy się dzień w dzień. W wigilię wziąłem walizkę pod rękę i wyj***em stamtąd. Wojtek jest pierwszym kierownikiem imprezy. On nie ma hamulców. Zajebisty artysta i dobry imprezowicz.
Tam poznałem też Jakuba Żulczyka. Znamy się długo. Bardzo fajny chłopak, pomagał mi w wielu kwestiach.
Wyobraź sobie, że puszczamy Gang Albanii w internet i na drugi dzień znika wszystko. Nie ma nic. Dzwoni do mnie Mateusz Jędrzejewicz ze Step Records i mówi: „stary, w Google’u nie ma Gangu Albanii”. Nie ma nic. TVN napi***ala o 19.00 „Faktach”, że dzieci śpiewają „p***a nad głową”, nauczycielka stoi obok i ch*j. I Google mówi, że się z tego wymiksowywuje. Że to jest bandycka piosenka, bandycka płyta. Że wyjeżdżają z tego. Koniec. Wpisujesz „Gang Albanii” w Google i nic nie wyskakuje. Nie ma Gangu Albanii.
Dzwonię do Jakuba Żulczyka, proszę go, żeby napisał pismo do Google’, do ministerstwa, bo ministerstwo kazało to blokować. I on napisał to pismo. Nie powiem teraz, co w nim było, ale konkluzja była taka, że jak Rambo strzela w filmach, to nie znaczy, że jest zabójcą, tylko jest aktorem. Nic nie odpowiedzieli, ale po dwóch dniach wróciło wszystko.
W Niemczech to jest notoryczne, że blokuje się raperów i nie ma ich nigdzie. My byliśmy pierwsi w Polsce. Przez dwa dni Gangu Albanii nie było nigdzie – Google, YouTube, Facebook – nigdzie. Pomyślałem, że jest po projekcie, ale z drugiej strony się ucieszyłem i później żałowałem, że poprosiłem Jakuba o to pismo, bo pomyślałem: jak nie będzie nas w internecie, to zrobimy jeszcze większy gnój – wspomina Alibaba.