fot. Adam Słaboń
Fanów, którzy chcieli posłuchać w weekend „Bohemy” Gedza w serwisach streamingowych, czekała przykra niespodzianka. Wydany w piątek album niespodziewanie zniknął z platform. Część fanów podejrzewała, że problemem może być naruszenie praw autorskich, ponieważ właśnie to jest najczęstszą przyczyną blokowania odsłuchów rapowych płyt. Krótko po wystąpieniu problemu Gedz wyjaśnił, że w jego przypadku chodziło o inną rzecz.
– Niestety, jeden z pracowników naszego dystrybutora cyfrowego popełnił błąd przy ładowaniu albumu, czego efekty mogliśmy odczuć dzisiaj wszyscy – skomentował Gedz. O ile w większości serwisów udało się opanować problem jeszcze w niedzielę, o tyle użytkownicy Spotify musieli poczekać na „Bohemę” do poniedziałku. Teraz na szczęście wydawnictwo jest już dostępne wszędzie.
– Każdy z moich albumów powstaje dłużej niż rok. Kawałki przechodzą ewolucję razem ze mną. Praca nad nimi jest trochę jak praca nad sobą, mozolna/znojna. “Bohemę” współtworzą ludzie mi bliscy, wspaniałe osoby i wielkie talenty. Miałem ogromne szczęście, trafiając w życiu właśnie na nich. Jak do tej pory, jest to najbardziej spójna i dojrzała płyta, jaką przyszło mi nagrać i wyprodukować. Zbiór emocji, myśli i doświadczeń, dały skrajnie rapowy i nierapowy materiał. Odejście od poglądów, podejścia i zasad panujących obecnie na scenie, tym właśnie jest “Bohema”… – pisze o swoim nowym materiale Gedziula.