fot. mat. pras.
Pod koniec lutego informowaliśmy o pojawieniu się na rynku wydawniczym nowego gracza. SMOG to sublabel PIAS, mający skupiać się na muzyce miejskiej. Jego pierwszymi podopiecznymi są Waha i Teielte, czyli duet PAL SECAM, który rozpoczął promocję solowej płyty od świetnego numeru „Styropian”. Niestety, niedługo po jego premierze ogłoszono lockdown, który pokrzyżował artystom plany na najbliższe miesiące.
Pierwotnie drugim singlem zapowiadającym album „NASCAR” miał być „Sen” z gościnnym udziałem Natalii Przybysz. W obliczu niemożliwości zrealizowania klipu artyści zdecydowali się jednak najpierw wypuścić kawałek „Będę tyć”, a „Sen” dają nam dopiero teraz. Sprawdźcie nowy klip, a także przeczytajcie naszą krótką rozmowę z Wahą i Teielte, którzy mówią m.in. o trudach funkcjonowania w czasie pandemii i pomysłach na działalność po jej zakończeniu.
Trudno, żebyśmy w obecnej sytuacji zaczęli od czegoś innego niż wpływ koronawirusa na wasze plany. Nie wiem nawet, czy pandemia wymusiła na was przesunięcie premiery płyty, bo nie zdążyliście ogłosić jej przed lockdownem.
Waha: Pierwszą rzeczą, którą pokrzyżowała nam pandemia, była realizacja klipu do drugiego singla, czyli do piosenki „Sen” z Natalią Przybysz. Planowo drugiego, bo finalnie będzie to trzeci singiel. Planowaliśmy zacząć pracę w połowie marca, ale cała sytuacja zamroziła się na około dwa miesiące. Udało nam się go nakręcić, jak się trochę poluzowało. Szczerze mówiąc sami nie wiedzieliśmy, co nas może spotkać. Niby kręciliśmy to w zamkniętym klubie, ale były liczne obawy. Właściciele klubu bali się, że ktoś zgłosi, że na jego terenie pracuje ekipa filmowa. Poruszaliśmy się w niewiadomej rzeczywistości.
Teielte: Pierwotne plany były takie, że tak naprawdę na przełomie kwietnia i maja miała się wydarzyć płyta. Jej premiera przesunęła się w nieznane, przesunął się klip – na dwa miesiące wszystko stanęło i teraz dopiero rozpędza się od nowa.
Waha: Nie wiemy, o ile ostatecznie przesunie się premiera albumu. Może być tak, że ukaże się dopiero po wakacjach. Zobaczymy.
Czy dotknął was już także problem odwołania koncertów?
Waha: Właściwa trasa to temat na jesień, więc jeszcze nie. Mieliśmy natomiast przyklepany pierwszy koncert. Premierowy występ miał się odbyć pod koniec kwietnia na Spring Breaku, co oczywiście nie doszło do skutku.
Spring Break teoretycznie ma się odbyć we wrześniu. Jest szansa, że pojawicie się tam w nowym terminie? O ile oczywiście impreza faktycznie się odbędzie.
Teielte: Na razie nie było w ogóle takiego tematu. Wszystkie rozmowy mają się odbyć „po powrocie do życia”.
Przesuwając premierę płyty musicie zmierzyć się z nieplanowaną sytuacją – obok was albumy wydają także ci, którzy po prostu planowali je na okres, w którym finalnie ukaże się wasza płyta, więc na rynku robi się tłoczno. To nie jest komfortowa sytuacja dla debiutującej grupy.
Teielte: Na pewno będzie to dodatkowe utrudnienie, przy czym łączy nas bardzo silne przywiązanie do tego, żeby muzyka była najważniejsza. I jeżeli ona ma sobie poradzić, to poradzi sobie nawet w najtrudniejszych czasach. Oczywiście przez to co się dzieje, musimy ogarniać dodatkowe rzeczy, o których wcześniej nie myśleliśmy, bo całe życie przenosi się do sieci. Ale z drugiej strony wszyscy muszą się z tym borykać, więc bierzemy to na klatę.
Waha: Nie mamy innego wyjścia.
Teielte: Wiem, że będzie nagromadzenie, ale płyty nadal będą wychodzić. Mimo wszystko myślę, że dotrzemy do tych ludzi, do których chcielibyśmy dotrzeć.
Ostatnie miesiące przyniosły przebudzenie na polskiej scenie rapowej. Objawiło się to przede wszystkim w Hot 16 Challenge 2, do którego włączyliście się po nominacji od Pauliny Przybysz. Czy waszym zdaniem muzyka powinna komentować bieżące wydarzenia, czy kiedy to robi, szybko staje się nieaktualna, więc lepiej by skupiała się na uniwersalnych wartościach?
Teielte: Generalnie uważam, że muzyka powinna komentować rzeczywistość, ale niekoniecznie powinna być polityczna. Polityka jest tylko częścią rzeczywistości, którą komentują raperzy. To dobrze, że ludzie zaczęli głośno mówić, co myślą. Wcześniej nie chcieli tego robić z różnych względów. Absolutnie nie uważam, że każdy raper powinien wypowiedzieć się na temat swoich poglądów politycznych, ale jeżeli chce to robić, nie widzę w tym żadnego problemu.
Obok albumu PAL SECAM obaj szykujecie też na ten rok solowe krążki. Co na nich znajdziemy?
Waha: Mam już zamknięty materiał. Będzie na pewno inny od PAL SECAM, bo jest nagrany na moich bitach, które są bardziej melodyjne. Nie ma tam na razie żadnych gości – tylko mój rap i moje bity. Póki co nie mam żadnych konkretów, jeśli chodzi o termin czy wydawcę. Teraz skupiam się na tym, byśmy z Pawłem wydali naszą płytę.
Teielte: Jeśli o mnie chodzi, kontynuuję wątek bitowo-elektroniczno-dziwacznych epek.
„NASCAR” jeszcze się nie ukazał, ale wy pracujecie już nad kolejnym wydawnictwem PAL SECAM. To będzie rozwinięcie tego, co pokażecie słuchaczom na debiucie?
Waha: To w sumie ciekawe. Zrobiliśmy na razie jeden numer i chyba jest trochę inny od tego, co jest na „NASCARZE”. Mam wrażenie, że to będzie jedna inny materiał od strony tekstowej. „NASCAR” jest pod tym względem dość ciężki, musiałem się rozbroić z pewnych tematów i teraz mam potrzebę spojrzenia na teksty od innej strony.
Teielte: Nie możemy natomiast jeszcze powiedzieć, jak blisko czy daleko pierwszej płyty ten materiał będzie pod względem muzycznym. Tak naprawdę sami jeszcze tego nie wiemy. To nie jest tak, że powstaje koncept, a potem robimy wokół niego album. U nas to wszystko żyje w trakcie całego procesu twórczego.
Teoretycznie jesteście klasycznym duetem MC – producent. W praktyce jednak obaj komponujecie i produkujecie. Teielte, czy mając w zespole gościa, który obok rapowania zajmuje się też produkcją, jest dla ciebie trudniejsze? Mateusz ingeruje w twoją pracę?
Teielte: Nie wiem, jak to wygląda w innych duetach producent – producent/raper. U nas było tak, że Mateusz nie ingerował warstwę muzyczną. Jeśli już, zwracał uwagę na samą konstrukcję utworu, żeby mieć w nim gdzie się wypowiedzieć, ale jeśli chodzi o warstwę muzyczną, dobór bitów, sampli – to była całkowicie moja działka. Ja również nie wcinałem się w jego rapowanie. Każdy z nas zrobił swoją robotę.
Waha: Bardzo jaram się tym, co robi Paweł, więc absolutnie nie zamierzałem ingerować w jego pracę. Sam nie czuję się za dobrze, kiedy z kimś pracuję i widzę, że on próbuje w stanowczy sposób sugerować jakieś rozwiązania w mojej działce. Kiedy decydujemy się, że robimy coś razem, to ufamy sobie i wiemy, że każdy z nas zrobi najlepiej to, co jest jego częścią pracy. Myślę, że to, że zbiliśmy elektroniczny świat Pawła z moją nawijką i liryką, jest olbrzymim atutem PAL SECAMU.
Razem z wami na scenę wchodzi nowy label, właściwie sublabel PIAS, czyli SMOG. Jak postrzegacie rolę wytwórni? Potrzebujecie jej w ogóle?
Teielte: Wytwórnia na pewno jest tubą, które pomaga dystrybuować muzykę dalej. Oczywiście sami również moglibyśmy to zrobić, w lepszy lub gorszy sposób, ale wsparcie wytwórni, zwłaszcza tak dużej jak PIAS, na pewno nam się przyda, szczególnie jako debiutantom. Gdybyśmy mieli już jakąś pozycję na scenie, być może mielibyśmy własne kanały dotarcia, ale na razie korzystamy z doświadczeń i kontaktów PIAS.
Związaliście się z firmą, której macki sięgają daleko poza Polskę. Czy to sprawia, że pojawia się u was pokusa wyjścia z muzyką PAL SECAM szerzej?
Waha: Wydaje mi się, że w tym momencie to było możliwe. Język jest chyba barierą nie do przeskoczenia dla zagranicznego słuchacza.
Teielte: Z drugiej strony nie wiemy, czy nasza czwarta płyta nie powstanie w formule producent-producent (śmiech). Nie wiadomo, co się wydarzy. Nie jesteśmy szczególnie wyrachowani w kwestii planowania kariery. Pozwalamy się rzeczom dziać.
Waha: Na razie wiemy tylko, że chcemy nadal robić razem muzykę. Wszystko inne pokaże przyszłość.