foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Trudno nie zauważyć, że większość komentarzy społeczno-politycznych na rodzimej scenie pochodzi od tych samych artystów, od których pochodziła 20-30 lat temu. W przeprowadzonym przez Roberta Piotrowicza dla Onetu wywiadzie Janusz Panasewicz zauważa, że młodzi twórcy coraz rzadziej chcą się buntować. – Wiesz, co mnie trochę zastanawia? To, że młodzi artyści nie zabierają tutaj prawie żadnego głosu. Bo my, jako Lady Pank, już jesteśmy z tysiąc lat na rynku i teoretycznie nic nas nie powinno dziwić. Brakuje mi głosu ludzi z kręgów offowych czy niezależnych albo raperów, jakiegoś stanowczego komentarza z pazurem – mówi wokalista Lady Pank.
W rozmowie pada temat śpiewanej przez tłumy protestujących w ubiegłym roku piosenki „Strach się bać” Lady Pank. Panasewicz wspomina, że kiedy zadzwonił do autora tekstu Andrzeja Mogielnickiego, by przekazać mu, że kilkadziesiąt tysięcy Polaków wyśpiewuje napisany przez niego tekst demonstrując na ulicach, usłyszał: „Z czego mam się cieszyć? Dla mnie niby fajnie, bo napisałem tekst, ale wolałbym, żeby ludzie o tym numerze zapomnieli, a byli szczęśliwi”. Dlaczego nie był to tekst żadnego z młodych artystów? – Praktycznie nie ma szans, by pojawił się jakiś nowy numer, o którym nagle mówi cała ulica. Pewnie powstają rzeczy bardziej zakamuflowane, bardziej niszowe, ale to za mało. Myślałem, że może Taco Hemingway ruszy do ludzi z jakimś tego rodzaju przekazem, ale też nie. Dziwi mnie to, bo coś takiego to właśnie przede wszystkim powinność młodych artystów, a nie starych pierników. Big Cyc, który jest na scenie 30 lat, nagrywa takie płyty, a nie młodzi. Dziwne – ocenia artysta.
Całą rozmowę z Januszem Panasewiczem znajdziecie tutaj.