foto: kadr z wideo
Opublikowany w niedzielę singiel Mielzky’ego „Nowy klasyk” wywołał spore poruszenie wśród słuchaczy rodzimego rapu. Artysta propsował w nim Quebonafide, Kubana, Białasa i Solara, ale nie szczędził ostrych słów takim graczom jak Tede, Żabson, Wac Toja czy Otsochodzi. Mimo iż raper w końcówce kawałka nawija: „To nie jest personalne, choć pewnie węszą nagle / Większość z nich ma skille lecz lecą na płytach średnio fajnie”, sporo osób i tak odebrało kawałek jako atak na konkretnych artystów. Tymczasem w rozmowie z Jackiem Adamkiewiczem Gruby Mielzky wyjaśnia, że użył pseudonimów głównie dlatego, by nikt nie zarzucał mu, że tego nie robi. – Padają tam ksywki, bo ludzie zawsze mają z tym problem. „A ty strzelasz w niebo”, „a ty mówisz i nie ma pokrycia”. Więc ja mówię wprost. Mógłbym tam wymienić jeszcze wiele innych osób, którymi się nie jaram, ale to jest tylko i wyłącznie muzyka. I tyle. Jeżeli kogoś boli, że pada jego ksywa w kontekście muzycznym… cóż, no bywa – mówi raper.
Raper podkreślił przy okazji, że jego tekst dotyczy jedynie twórczości wymienionych artystów oraz im podobnych i zaznaczył, że nie ma sensu drążyć i szukać animozji ani niechęci na gruncie innym niż muzyczny. – Pewne osoby mogą się poczuć dotknięte, ale to jest muzyka. Przecież ja tylko powiedziałem, że mi się to nie podoba muzycznie. (…) Osoby, które słuchają mojej muzyki, mogłyby sobie te ksywy wywnioskować ze słuchania jej. W tym utworze wielokrotnie jest przewinięty ważny motyw, że ci ludzie często posiadają umiejętności. Nie mogę powiedzieć, że ci goście nie mają skilla, ale jak go wykorzystują – wyjaśnia.
Jako przykład Mielon podaje Otsochodzi, którego w 2015 roku zaprosił na nagraną wspólnie z Patr00 płytę „Miejski patrol”. – Mega się jaraliśmy jego stylówą i dla nas to było zajebiste, że on jako młody zawodnik szerzy taką niepopularną, nienowoczesną zajawkę. Po czym minął… ile minęło? Po „Slamie”, który był megaklasycznym materiałem, minął rok i wychodzi coś odwróconego o 180 stopni. Zrobiło mi się dziwnie, bo mówię: „ku*wa”, gość jest megastylowy, fajnie pisze i to wszystko w sumie porzucił, bo teraz liryka jest na takim poziomie, że trochę szkoda. A wokal jest przecież genialny. Często to nie jest tak, że ja tym ludziom źle życzę i ich nie lubię. Tylko szkoda, że idziemy w taką stronę – kończy raper.
Premiera albumu „Komik z depresją” już w piątek. Na tej stronie znajdziecie jego recenzję napisaną przez Andrzeja Całę.