Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Tuż po północy do sieci trafił numer „MC” Maty. W nowym kawałku raper odnosi się m.in. do swojej współpracy z McDonald’s, za którą był krytykowany przez wiele osób, także celebrytów, na co dzień mających niewiele wspólnego z hip-hopem.
– Psy szczekają, ale robią to w kagańcu / A moja karawana jedzie dalej jak przez drive-thru
– Słyszą głos pokolenia i czekają na manifest / Piszą coś w DM-ach, a ja ciągle mam to w cipie / No bo wczoraj jadłem frytki z keczupem, jutro zjem frytkę z Travisem, ej
– Przede mną nie gadali o tym z Taco, tylko z Quebo / Nie gadali ze Skeptą, nie gadali ze Sferą
– Jak to wbiłem w kwestii dziury ozonowej, skoro prosiłem prezesa, żeby zrobili schabowe / Jakbym tego nie wziął, to i tak by to wziął Sobel / A zabito tyle krów, ile w Chinach ginie w dobę, i tak w chuj / Ale mogę chociaż napisać na grobie / Zrobiłem coś jako pierwszy biały człowiek
Wygląda na to, że Młody Matczak w nowym kawałku odniósł się do także, do afery rozpętanej przez Riky’ego, który twierdził, że teksty Macie pisze Białas:
– Znowu nowe wersy pisze kolejny ghosthater, że Mata jest kretynem i jest tylko tu na chwilę – słyszymy w tekście „MC”.
Posłuchajcie nowego kawałka Maty. Poniżej znajdziecie także cały tekst utworu „MC:
Wyświetl ten post na Instagramie
MATA – MC
Wstałem jak co dzień rano, no i ku*wa znów to samo
Pół Polski chce mnie pobić, pół Polski bije brawo
Płacze co drugi rodzic, bo trudno się pogodzić
Z tym, że patoraper nie chce zostać super nianią
Psy szczekają, ale robią to w kagańcu
A moja karawana jedzie dalej jak przez drive-thru
Ja i przyjaciele, dzielimy to na czterech
Jestem multimilionerem, bo piliśmy za to w parku
Znowu nowe wersy pisze kolejny ghosthater, że Mata jest kretynem i jest tylko tu na chwilę
Nawijam to do majka, wy piszecie jeszcze więcej
Jеsteście tylko paliwem w moim pеrpetuum debile
Tak jak Laik na wigilię, będę puszczał to co roku
Bo czuję spokój tylko kiedy jestem solą w oku
I coś pierd*lą wokół mi
A ja słyszę tylko dźwięki hip-hopu na 10 piętrze w bloku
Widzą we mnie Eminema i chcą żebym był Magikiem
Słyszą głos pokolenia i czekają na manifest
Piszą coś w DM-ach, a ja ciągle mam to w cipie
No bo wczoraj jadłem frytki z keczupem, jutro zjem frytkę z Travisem, ej
Piszę to na Teneryfie
Marzenia z biblioteki, to teraz plany na weekend
Ludzie skaczą do rzeki, żeby wypić z nami łychę
A my dalej tacy sami, gramy najarani w FIFĘ
Dwadzieścia dwa – zaraz będę miał w metryce
Mam na imię Michał i bardzo kocham muzykę
Jeśli umrę dzisiaj, to spełniłem obietnicę, bo nie ma w Polsce skur*iela, co nie słyszał czterech liter, pora podbić świat
Pora podbić świat, pora podbić świat (pora)
Wiesz kiedy zrozumiałem to, że ludzie to zwierzęta?
Kiedy zwyzywał w sieci mnie mój były terapeuta
Nie bójcie się leczyć, bo nie każdy z nich to menda, ale jebać *****kiego, jak każdego konfidenta
Dopiero się rozkręcam i właśnie to was nakręca
Zjebani boomerzy wychowani na przekrętach
Coś mi węszą po kieszeni i szukają gdzieś Rolexa, kiedyś nachlany na ziemi, dziś dwa asy tam gdzie rękaw, mogłem być w AA
A jestem w Gdańsku i patrzę na zatokę jak mój laryngolog, Artur
Nie miałem znajomości i dobrze wiesz jakie IQ
A pozamiatałem scenę, bo się nie pierdolę w tańcu
Chyba, że tańczę flamenco i ktoś opierdala pento mi
Chyba, że macarenę, bo mi pękło dziś
Eee, macarena
Żyjemy, kur*a, w lesie, a więc trochę se pokrzyczę
Zanim całkowicie zmienię stan skupienia w ciszę
Jak nie wiem co robić, no to siadam, no i, um
Zmieniam stan skupienia w taki, że mógłbym być, kur*a, mnichem
Przede mną nie gadali o tym z Taco, tylko z Quebo
Nie gadali ze Skeptą, nie gadali ze Sferą
Mam billboard na Manhattan, a Polacy wciąż nie wierzą, że głośno o Polakach w rapie może być za miedzą
Zrobię to co potrafię
Czasem 16 godzin dziennie siedzę w studiu, no a czasem na kanapie
Ale wstaję po południu i nie tyram na etacie, dlatego szanuję pracę, ty wylewasz matcha latte, głupia piz*o
Jak to wbiłem w kwestii dziury ozonowej, skoro prosiłem prezesa, żeby zrobili schabowe
Jakbym tego nie wziął, to i tak by to wziął Sobel
A zabito tyle krów, ile w Chinach ginie w dobę, i tak w chuj
Ale mogę chociaż napisać na grobie
Zrobiłem coś jako pierwszy biały człowiek
Zrobiłem coś, a ty drapiesz się po głowie
Słuchają tego w Ohio i słuchają w Legionowie
Słuchają tego w radiu, bajo jajo pierdolone
Mam chu*a jak jakiś bambus, no bo trochę rośnie co dzień, ty mi koło niego latasz tak jak panda z dużym głodem
Nie fiat panda, tylko rower
Nowy sandał na mej stopie
Tylko Pan da mi odpowiedź na
Na pytania, które w głowie (na pytania, które w głowie mam)
Widzą we mnie Eminema i chcą żebym był Magikiem
Słyszą głos pokolenia i czekają na manifest
Piszą coś w DM-ach, a ja ciągle mam to w cipie
No bo wczoraj jadłem frytki z keczupem, jutro zjem frytkę z Travisem, ej
Piszę to na Teneryfie
Marzenia z biblioteki, to teraz plany na weekend
Ludzie skaczą do rzeki, żeby wypić z nami łychę
A my dalej tacy sami, gramy najarani w FIFĘ
Dwadzieścia dwa – zaraz będę miał w metryce
Mam na imię Michał i bardzo kocham muzykę
Jeśli umrę dzisiaj, to spełniłem obietnicę, bo nie ma w Polsce skur*iela, co nie słyszał czterech liter, pora podbić świat
Pora podbić świat, pora podbić świat (pora podbić świat)
Pora podbić świat, pora podbić świat, pora podbić świat
(Pora podbić, pora)