Artysta mówi o naszej drużynie, szansach w meczu z Niemcami i swoich faworytach w Euro 2016.
Przed wieczornym meczem Niemcy – Polska Maciej Maleńczuk znalazł chwilę, by porozmawiać z nami zarówno o nastrojach przed dzisiejszym spotkaniem, jak i naszych szansach w rozgrywających się na francuskich boiskach Mistrzostwach Europy w piłce nożnej. Artysta przyznaje, że mimo – nazwijmy to delikatnie – zaszłości historycznych, podchodzi do Niemców jak do innych przeciwników polskich piłkarzy. Sport jest sportem i niech tym pozostanie. Nie traktujmy tego meczu jak bitwę pod Grunwaldem. Nie łączmy tego. No i pamiętajmy, że dziś jesteśmy w tej samej Unii – śmieje się Maciej Maleńczuk. Z drugiej strony rozumiem, że piłka budzi emocje wykraczające poza sport. To wojenna dyscyplina. Obrona, taktyka, generał – trener, szeregowi i oficerowie na boisku. Tych wojennych analogii jest dużo, ale to mimo wszystko tylko sport – dodaje.
Polacy przystępują do spotkania z Niemcami po pokonaniu Irlandii Północnej. Dzięki bramce Arkadiusza Milika wygraliśmy pierwszym mecz w grupie 1:0. Rany, jacy to są amatorzy – mówi o naszych rywalach sprzed kilku dni artysta. Oglądam Euro od początku do końca, wszystkie mecze po 10 razy. Widzę sporo drużyn na naszym poziomie, ale nie widziałem drugiej tak słabej jak Irlandia Północna. Dużo większe kłopoty mielibyśmy chociaż z Albanią, co pokazał ich mecz z Francuzami (Albańczycy ulegli Francji 0:2 po dwóch bramkach straconych w ostatnich minutach meczu – przyp. red.). Niemcy postawią nam nieporównywalnie większy opór. Jestem za zwycięstwem i kibicuję naszym bardzo, ale uważam, że remis będzie w tym meczu sukcesem. Jeśli nie zagramy szybciej i precyzyjniej niż w niedzielę, to daleko nie zajedziemy – komentuje. Kiedy pytamy, gdzie i z kim będzie oglądał dzisiejsze spotkanie, odpowiada: Na pewno w domu z rodziną. Mecze reprezentacji to jedyny patriotyczny element w moim domu.
Reprezentacja Niemiec znajduje się wśród faworytów Macieja Maleńczuka do zwycięstwa w turnieju. Mimo wszystko mam nadzieję, że to nie będą oni – śmieje się. Niemcy zawsze są groźni, podobnie Włosi, bo to turniejowa drużyna. Przez moment myślałem, że szanse mają Belgowie, ale po meczu z Włochami (gładkie zwycięstwo Italii 2:0) zacząłem w to wątpić. Chciałbym, żebyśmy mieli jakąś niespodziankę. Marzy mi się „czarny koń” w postaci reprezentacji Węgier. Bardzo mi się podobali w meczu z Austrią. Ci piłkarze o jakże austriacko brzmiących nazwiskach jak Arnautović czy Junuzović, byli bardzo zdumieni. To tacy internacjonałowie, którzy są gotowi sprzedać swój patriotyzm za odpowiednie pieniążki, ale nagle się okazało, że nie mają szans z jednolitą rasowo i narodowo drużyną węgierską. Węgrzy wygrali 2:0, dopieprzyli im, jak chcieli. Byłoby mi miło, gdyby grali w tym turnieju jak najdłużej, bo bardzo lubię ten naród, mimo iż ostatnio wzięli się za marsze. Jak jeździłem na Węgry, a robiłem to wielokrotnie w dawnych czasach, to był to naród hipisów grających na gitarach hard rocka. Nie wiem, co im się tam ostatnio porobiło, ale wciąż im kibicuję – przyznaje Maciej Maleńczuk.