fot. mat. pras.
Choć zapotrzebowanie było duże, choć nie brakowało propozycji, zaproszeń do gościnnych występów, KęKę dotrzymał słowa i nie koncertował po zakończeniu promocji „Siary”. Artysta zadeklarował, że wróci na scenę dopiero po wydaniu nowego albumu, tłumacząc, że nie chce w nieskończoność odgrzewać kotletów.
W marcu tego ro ku wiadomo było już, że raper przełamał blokadę twórczą i w czerwcu wyda nowy album „04:01”. Wydawnictwo promowały póki co trzy single – „Start”, „Znachor” i „Nadziei słowa”.
– Na „4:01” nie będzie kawałka tytułowego, ale jeśli jakiś numer najdokładniej opisuje przekrój emocji towarzyszących mi podczas nagrywania tego krążka, to właśnie ten. To co czułem w momencie jego powstawania, to dokładnie to, dlaczego zacząłem rapować. Oczyszczenie, wyzwolenie, nadzieja – zapowiedział raper.
Wraz z informacją o płycie, Kękę zapowiedział też, że na początku października rozpocznie się „04:01 TOUR”. W rozpisce jest póki co siedem miast, ale – jak zapewnia sam KęKę – trwają prace nad „najważniejszą lokacją”, czyli prawdopodobnie koncertem w rodzinnym Radomiu.
Oto rozpiska trasy:
04.10 – Kraków
05.10 – Łódź
11.10 – Rzeszów
12.10 – Zabrze
18.10 – Szczecin
08.11 – Poznań
22.11 – Warszawa
– Ostatni raz na scenie wystąpiłem we wrześniu 2022 r. Obiecałem sobie i Wam, że wrócę dopiero z nowym materiałem. Jestem więc! Stęskniony i głodny występów jak nigdy! Już na jesieni rusza pierwsza część „ 4:01 TOUR” Jak widzicie miast nie ma dużo, bilety też są ograniczone – komentuje raper.
Na dwa miesiące przed premierą albumu, Rękę postanowił także wyjaśnić, co do dokładnie oznacza tytuł jego nowego albumu.
– Jakiś czas temu obiecałem Wam napisać co kryje się za tytułem płyty. Jako że do premiery zostały 2 miesiące, pomyślałem że to najwyższa pora.
Godzina czwarta przewijała się w moim życiu od dawna. Czasami w okresach wzmożonej działaności jak, w „Tryb ON” był to początek dnia, i o czwartej RANO byłem już gotowy do działania. Czasem w sposób zamierzony, a czasem spowodowany niepokojem, który mnie budził i nie pozwalał zasnąć.
Bywało też tak, że o czwartej kończyłem dzień, miesiącami nie mogąc wyregulować rytmu. Wtedy czwarta była NOCĄ.
04:00 w moim odczuciu jest taką godziną ZAWIESZENIA.Czy to jeszcze noc, czy to już rano zależało od tego co działo się w moim życiu.
Przez ten prawie trzyletni okres kiedy ograniczyłem działalność i nie mogłem wrócić do pisania, czułem się właśnie tak jakby w moim życiu była ciągła CZWARTA.
Lata terapii i leczenia psychiatrycznego pomogły mi w uporaniu się z najgorszymi stanami jakie miewałem, ale z drugiej strony wyłączyły mnie też z intensywnego odczuwania życia, które było moją zgubą ale i błogosławieństwem. Szczególnie w odniesieniu do twórczości. Nie działo się ani dobrze, ani źle.
Do tego kończyłem 40 lat które też odbieram jako początek jednego a koniec drugiego.
W tamtym roku podjąłem więc decyzję, że nie chce być w tym zawieszeniu. Chcę działać. Chcę żyć. Chcę wybrać DZIEŃ.
Od decyzji do osiągnięcia celu zawsze jest długa droga. I tak jak na początku każdej drogi jest pierwszy krok, tak w drodze od nocy do południa najpierw musi minąć pierwsza minuta.
Dlatego „04:01”. Ta minuta nie czyni nocy dniem. To niezauważalna zmiana. Ale za to jest OGROMNĄ DEKLARACJĄ.
To moje postanowienie że wybieram Dzień. Robię krok w kierunku zadbania o siebie i walki o to żeby czuć się tak jak czuć się chcę.
Od momentu podjęcia tej decyzji, życie parokrotnie wystawiło mnie na próby i musiałem zrobić parę kroków w tył, żeby się nie wywrócić. Nie ma jednak szczęścia bez cierpienia. Nie ma też nocy bez dnia. Było warto.
Album będzie opisem tej drogi. Pełnej nadziei, ale z momentami zwątpienia. Będzie radość i smutek. Wreszcie życie. EP-ka „03:59” będzie zaś zapisem tego co było chwilę przed… – napisał na Instagramie KęKę.
PREORDER DELUXE najnowszego krążka KęKę znajdziecie na www.takierzeczy.com
View this post on Instagram