fot. P. Tarasewicz
Dopiero po zamknięciu trylogii „Rzeczy” na płytach KęKę zaczęli pojawiać się goście. Sam radomianin również nieczęsto występuje w utworach innych artystów. – Jestem chyba najbardziej „samotnym” raperem w branży – śmieje się w rozmowie z Michałem Fitzem ze Skrr.pl KęKę.
Artysta przyznaje, że nagrywanie płyt bez gości pomogło mu w zbudowaniu pozycji na scenie, ponieważ dzięki takiemu zabiegowi artysta miał pewność, że ci, którzy sięgają po jego utwory i płyty, robią to ze względu na niego, a nie na współpracowników.
– Moja popularność była moja. Nie słuchali mnie ludzie, bo mnie usłyszeli u swojego ulubionego artysty albo przy okazji wspólnych kawałków, tylko musieli chcieć posłuchać mnie. Także ma to swoje plusy – zauważa artysta.
Sprawdź też: Czy KęKę wróci do klimatu z „Trzecich rzeczy”?
KęKę wyjaśnia w wywiadzie dla Skrr.pl, że niewielka liczba jego gościnnych zwrotek na płytach innych artystów nie wynika z braku zaproszeń, ale z innych kwestii.
– Często odmawiam. Mam naprawdę sporo do roboty, chyba że układam puzzle (śmiech) i nie zawsze mam jak usiąść do gościnki. Lubię „nowy rap”, znam młodych polskich raperów. Sporej części słucham. Myślę jednak, że często na przeszkodzie stoi tematyka kawałka. Raczej mam odmienne spojrzenie na rzeczywistość niż większa część młodszych twórców – przyznaje artysta.