– „Stay” było moją ulubioną piosenką, miała się znaleźć na moim debiucie, jednak z powodu braku doświadczenia w biznesie, zwlekałem z kupnem i ostatecznie straciłem ten podkład. (…) Słyszałem wersję Nasa, jest niesamowita, ale nie potrafię jej słuchać – wspomina J. Cole.
W przypadku „Tears Of Joy” raper nie ma już takich wyrzutów sumienia, ponieważ nie wyobraża sobie, by mógł się zbliżyć do poziomu utworu Rossa.