fot. Paweł Moszczyński
Filipek ma za sobą dotychczas trzy walki w barwach Fame MMA. Raper kiepsko zaczął – na Fame MMA 3 musiał uznać wyższość Ryby, ale już starcia z Tombem („czwórka”) i Sobotą („ósemka”) zakończył na swoją korzyść. Po walce z Sobotą artysta leczył kontuzję, ale wygląda na to, że dziś jest już gotowy wrócić do klatki. Zapytany przez jednego z fanów, kiedy możemy się spodziewać jego kolejnego pojedynku, artysta odparł: – Na 99 procent we wrześniu. Czy artysta faktycznie pojawi się na Fame MMA 11? Zobaczymy.
Dzisiejsze Q&A obok pytania od powrót do walki przyniosło także temat ewentualnej wspólnej płyty z innym reprezentantem Fame MMA – Kubańczykiem. Filipek przyznał, że takich planów nie ma i on nie zdecydowałby się na taki projekt, by nie żerować na popularności kolegi, co oczywiście nie oznacza, że artyści nie będą w przyszłości łączyli sił.
– Kubańczyk jest zbyt znany i umuzykalniony na obecną chwilę, by płyta ze mną mu coś dała, a ja zbyt ambitny, by podłączać się pod bardziej znanego ziomka i na nim żerować. Ale bardzo chętnie kiedyś coś z nim zrobię, plus mam od niego fajny bit na nowy projekt – zdradził.
Sprawdź także: Wygląda na to, że najbliższe dni będą obfitować w atrakcje dla fanów Alberto
Przez lata kariery Filipek wielokrotnie zmagał się z opiniami, że jako freestyle’owiec nie sprawdza się w „normalnym” rapie, że ma kiepski warsztat oraz brakuje mu flow. Artysta stara się cały czas rozwijać i zapowiada nie nie poprzestanie na tym, co osiągnął do tej pory. Na pytanie, czy jest w stanie zrobić taki progres przed następną płytą, jaki stał się jego udziałem pomiędzy dwoma poprzednimi krążkami, artysta odparł:
– Przyrzekam, że jak ktoś po odsłuchaniu nowych rzeczy nie powie, że to coś nowego muzycznie to wyjeżdżam na Kamczatkę.