fot. mat. pras.
Po niemal dwóch dekadach fani Eweliny Flinty doczekali się jej nowej płyty. W drugiej połowie na rynku pojawił się trzeci album w karierze artystki – „Mariposa”. W promującym materiał wywiadzie dla Plejady artystka opowiedziała o traumatycznej sytuacji, która spotkała ją, gdy miała 16 lat. Artystka omal nie została wówczas ofiarą przemocy seksualnej, po tym, jak wracając ze szkoły, wsiadła z koleżankami do samochodu prowadzonego przez dwóch obcych mężczyzn.
SPRAWDŹ TAKŻE: Kali Uchis po latach wreszcie podzieliła się z fanami pełną wersją „Never Be Yours”
– Nasz autobus nie przyjechał, był środek dnia, byłyśmy we trzy, więc stwierdziłyśmy, że wrócimy autostopem. Byłyśmy przekonane, że nic złego nam się nie stanie. Zatrzymałyśmy samochód, w którym jechało dwóch facetów. Usiadłyśmy z tyłu i dopiero gdy ruszyłyśmy, poczułyśmy od nich alkohol. Po przejechaniu pięciu kilometrów poprosiłyśmy, żeby się zatrzymali. Oni zaczęli się śmiać.
Nie chcieli nas wypuścić. Błagałyśmy, żeby nas wysadzili. Oni nic sobie z tego nie robili. Dopiero gdy moja koleżanka otworzyła drzwi, zwolnili. Wtedy wyskoczyłyśmy z jadącego auta na ulicę. A oni krzyczeli za nami: „wracać k**wy!”. (…) Przecież gdyby mojej koleżance zabrakło odwagi i nie otworzyła tych drzwi, mogło skończyć się tragicznie. Najgorsze było to, że ja siedziałam na środku, więc wyskakiwałam z auta jako ostatnia. Bałam się, że nie zdążę i zostanę sama z tymi facetami – wspomina artystka.