fot. Karol Makurat / tarakum.pl
Edyta Górniak najpierw uszczypliwie odniosła się do Tomasza Lisa, teraz odpowiada Jakubowi Żulczykowi. Po tym jak Newsweek Polska wskazał ją jako jedną z twarzy nurtu antyszczepionkowego w Polsce, wokalistka napisała: – Wow! Dziękuje za doborowe towarzystwo intelektualistów i za ładne zdjęcie. Następnie Górniak zwróciła się bezpośrednio do naczelnego Newsweeka, komentując: – Panie Lis, to dla mnie ulga i komplement, że się różnimy.
Teraz wokalistka postanowiła odnieść się do krytyki swojego występu na organizowanym przez TVP koncercie “Murem za polskim mundurem”, gdzie zaśpiewała „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena.
– Daleki jestem od tego, aby uznawać że w kulturze są jakieś profanacje, bluźnierstwa, zespół disco polo chce grać Beatlesów, proszę bardzo, traperzy z TikToka samplują Chopina, a czemu nie, Netflix robi adaptację Prousta z Adamem Sandlerem w roli głównej, a dawać mi to, przynajmniej będzie śmiesznie. Kultura to żywy organizm stworzony przez ludzi dla ludzi, który żyje, mutuje się i rozwija w kierunkach nieprzewidywalnych.
Jednak jeśli Edyta Górniak, wokalistka skompromitowana i artystycznie, i wizerunkowo, kobieta której ostatnim przebojem była polska lokalizacja songu z bajki Disneya 25 lat temu, i która obecnie zajmuje się szerzeniem marsjańskich majaczeń, jeśli tego autoramentu diva wychodzi na obrzydliwych, propagandowych dożynkach i śpiewa, obok komuszej mumii Pietrzaka i powyciąganych ze schowka na mopy dance’owych mumii lat 90., i śpiewa przed ministrem Błaszczakiem „Dziwny jest ten świat”, najbardziej humanistyczny, piękny i wzniosły z polskich utworów pop/rock, śpiewa o ludziach dobrej woli, dla Kurskiego, Morawieckiego i Dudy, gdy ci prawdziwi ludzie dobrej woli zmieniają, kurwa, skarpety, i noszą termosy umierającym z zimna Kurdom i Syryjczykom, i spierdalają przed nakręconą młodzieżą z Wojsk Obrony Terytorialnej, do której to Górniak kieruje swój pean – jest to przekroczenie, na które nie byłem gotowy i chyba nigdy nie będę – napisał Żulczyk.
Kąśliwa uwaga pisarza doczekała się podobnej odpowiedzi.
– Szanowny Panie Żulczyk. Wybaczam Panu szczere intencje obrażenia mnie i z przykrością, lecz także szczerze, muszę Panu tej przyjemności odmówić. Urazić mnie miałby moc jedynie mój wyłączny autorytet. Mogłabym Panu kiedyś o nim opowiedzieć przy herbacie, ale czytam w przestrzeni, że na razie nie jest Pan gotowy.
Odbieram Pana gorycz pisowni jako „nad” wyraz niski stopień świadomości, wysoki za to stopień samotności i przeciętny stopień kultury słowa i umiejętności posługiwania się językiem polskim, co pisarzowi nieco jednak nie przystaje. Zwyczajnie pomylił pan rolę muzyki z polityką, chcąc muzykę postawić do odpowiedzialności za politykę i cierpienie ludzi. Muzyka zawsze, nawet w czasie wojny, ma tę samą rolę – ma łagodzić obyczaje – i tę rolę jej, proszę, zostawmy.
Pan nawołuje do podziałów i agresji – ja do łagodności i pojednania. Wychodzę na scenę w obronie normalności, której ludzie ogromnie potrzebują, i z misją pokojową. Nawet jeśli czyjaś percepcja tego nie pojmuje. Taka jest prawda. A moja prawda jest większa od czyjegoś niezrozumienia.
Jestem o Pana spokojna, bo wiem, że doświadczenie życia przewróci w Panu wartości. Przesyłam Panu światłość i modlitwę i wolę myśleć o Panu, że był Pan nieświadomy, niż że wykonał pan pracę „publicznego pałowania” na czyjeś zlecenie. Pozdrawiam serdecznie – skomentowała Górniak.