foto: mat. pras.
Nie od dziś wiadomo, że Adele jest szalikowcem Beyonce. Kiedy wokalistka odbierała Grammy za płytę „25”, mówiła, że kompletnie nie rozumie tego wyróżnienia, ponieważ jej zdaniem należało się ono Beyonce za krążek „Lemonade”.
Ile w tym kokietowania i kurtuazji, a ile szczerej skromności, tego oczywiście nie wiemy, trudno jednak kwestionować szczerość entuzjazmu Brytyjki podczas koncertu Beyonce na festiwalu Coachella w miniony weekend. Powiecie: „Trudno nie ekscytować się stojąc kilka metrów od sceny”. Tylko że Adele nawet na Coachelli nie było. Artystka oglądała koncert podobnie jak my – w domu, dzięki streamingowi na YouTube. Nie przeszkodziło jej to bawić się najlepiej na świecie, co pokazują opublikowane na jej instagramowym profilu posty prezentujące Adele tańczącą z trąbką w rękach, twerkującą i uprawiającą headbanging, którego nie powstydziliby się widzowie na koncercie Slayera.