fot. mat. pras.
Były manager Nicki Minaj oskarżył ją o napaść, jakiej raperka miała się dopuścić w kwietniu 2024 r. Prawnicy mężczyzny przekonują, że gwiazda miała pobić Brandona Garretta i „rozmyślnie zadawać mu cierpienie emocjonalne”. Policja z Detroit zawnioskowała o areszt dla raperki, ale prokuratura Wayne Country odrzuciła wniosek ze względu na niewystarczające dowody.
Co to oznacza? Nicki na razie nie trafi do aresztu, ale w toku śledztwa prokuratura może uznać za zasadne umieścić ją tymczasowo za kratami.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
O co dokładnie chodzi? Po koncercie w Detroit w ramach ubiegłorocznej trasy Nicki miała wysłać Garnetta do sklepu po lody. Kiedy wrócił, został przez nią wezwany do jej garderoby, w której raperka miała się na niego wściekać i krzyczeć na niego. – Spiepr***yłeś całe moje życie. Dopilnuję tego, byś nigdy nie został kimś – miała odgrażać się Nicki, twierdząc, że mężczyzna źle wykonuje swoje obowiązki. Minaj miała kilkukrotnie uderzyć Garnetta.
Raperk nie komentuje sprawy, natomiast jej manager stanowczo zaprzecza, jakoby takie wydarzenia miały miejsce.