fot. mat. pras.
W minionym tygodniu ekscytowaliśmy się lądowaniem amerykańskiego łazika na Marsie. Wkrótce po lądowaniu na profilach NASA w medaich społecznościowych pojawiły się pierwsze zdjęcia wykonane przez Perseverance. Wydarzenie odbiło się szerokim echem na całym świecie, zostało zauważone także przez artystów. Bryan Adams uczcił lądowanie Perseverance na Marsie, publikując zdjęcie w srebrnej kominiarce. Muzyk nie spodziewał się tego, co czeka go w komentarzach.
– Aby uczcić lądowanie Perseverance na marsie, założyłem moje elektromagnetyczne nakrycie głowy – napisał Kanadyjczyk. Na jego profilu zawrzało, momentalnie pojawiły się tam wpisy, których autorzy po zobaczeniu czapki zaczęli oskarżać Adamsa o tzw. foliarstwo. Fani teorii spiskowych nie od dziś mówią o smażeniu mózgów falami elektromagnetycznymi.
Wokalista nie komentuje sprawy, ale producent założonej przez niego czapki studzi emocje, publikując oświadczenie, w którym zapewnia:
– Srebrna siatka, z której wykonane są nasze ubrania, jest w stu procentach skuteczna, bo za technologią kryje się wiele badań naukowych i testów.
Sprawdź także: Muzyczny projekt Kuby Badacha i Aleksandry Kwaśniewskiej dla Disneya
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kilka dni przed ostatnim koncertem Bryana Adamsa w Polsce, mieliśmy możliwość porozmawiać chwilę z artystą. Kiedy zapytaliśmy go, z którego z nagranych przez siebie albumów, jest najbardziej dumny, Bryan przyznał, że nie potrafi wybrać jednego krążka. Znacznie łatwiej poszło mu ze wskazaniem tego, który lubi najmniej.
– To „Tracks of My Years” (wydany w 2014 roku album z coverami – przyp. red.), czyli tak naprawdę krążek, który teoretycznie powinien przynieść mi najwięcej frajdy. Jedynym powodem, dla którego wskazuję właśnie tę płytę, jest fakt, że została mi w pewien sposób narzucona przez wytwórnię i management, a ja nie odmówiłem, choć powinienem – przyznał artysta.