fot. mat. pras.
W weekend informowaliśmy, że według doniesień zachodniej prasy, Bruno Mars miał mieć dług opiewający na 50 milionów dolarów. Jak donosił dobrze poinformowany świadek z kręgów hazardowych, muzyk miał być winny 50 milionów dolarów MGM Grand Casino.
Plotka niosła, że Mars, który za chwilę rozpocznie dziewiąty rok swojej rezydentury w Las Vegas, swój dług ma spłacać z wynagrodzenia, które dopiero miało wpłynąć na jego konto. Według doniesień umowa opiewa na 90 milionów dolarów, a po spłacie długu i zapłaceniu podatków, do artysty miało trafiać zaledwie półtora miliona dolarów na występ.
Do tych rewelacji odnieśli się właśnie przedstawiciele MGM Grand Casino.
– Jesteśmy dumni z naszej relacji z Bruno Marsem, jednym z najbardziej ekscytujących wykonawców na świecie – powiedział rzecznik MGM Grand.
– Od występów w Dolby Live w Park MGM po Pinky Ring w Bellagio, marka Bruno przyciąga gości z całego świata. Partnerstwo MGM i Bruno jest długotrwałe i zakorzenione we wzajemnym szacunku. Wszelkie inne spekulacje są całkowicie fałszywe; nie ma długów wobec MGM. Wspólnie jesteśmy podekscytowani możliwością dalszego tworzenia niezapomnianych wrażeń dla naszych gości – czytamy w dalszej części oświadczenia MGM Grand.