fot. mat. pras.
Główną atrakcją wczorajszej gali Fame 20 był turniej, w którym ośmiu uczestników rywalizowało o 1,5 mln zł. Przegrany walki finałowej zainkasował 500 tys. i właśnie ta kwota trafi do Josefa Bratana, który po pokonaniu Adriana Polańskiego i Dawida Malczyńskiego w finale przegrał z Maksymilianem Wiewiórką. Pojedynek był wyrównany i zakończył się niejednogłośną decyzją sędziów.
Alberto po walce brata był wściekły i przypomniał swój pojedynek z Kubańczykiem. Tamta walka skończyła się niejednogłośną decyzją na korzyść Kubańczyka, co wzbudziło wówczas sporo kontrowersji. Starszy z braci Simao sugeruje, że wynik obu walk był ustawiony.
– J***ć takie ustawione werdykty. Sędziowie Fame MMA drugi raz okradają nas z wygranej. Najpierw mnie oszukali w walce z Kubańczykiem, a teraz Josefowi – co za wstyd dla federacji. Sędzia Jarosz jeszcze po trzech rundach podszedł i powiedział, że wygraliśmy, a tu znowu. Jeśli kogoś uraziłem, to z góry sorrawa, ale jestem wk***ony, bo jak można tak robić. On szedł jak burza – ocenia Alberto.
Nieco później artysta nieco ochłonął i zmienił ton swojej wypowiedzi. Raper spropsował Wiewióra za postawę w walce Josefem i zdradził, że triumfator wczorajszego turnieju złożył mu propozycję pojedynku.
– Ostatecznie myślę, że obaj finaliści są wielkimi mistrzami, bo dotarli do finału. (…) Gratulacje dla obydwu. Po prostu się wk***iłem. Jednakże Wiewiór, powiedziałeś do mnie w oktagonie, jak podszedłem Ci pogratulować: „do zobaczenia w MMA”. Na majowej gali liczę, że nie wydygasz – kończy Alberto.