fot. mat. pras.
Po kilku demach i studyjnych albumach Bitamina postanowiła utrwalić na krążku to, z czego słynie i w czym jest znakomita, czyli koncert w klubowym wydaniu. Wydane nieco z zaskoczenia „Tu da max” to podwójne wydawnictwo, które ukazuje tę niezwykłą grupę w najlepszej, muzycznej formie. Zarejestrowany jesienią ubiegłego roku w Warszawie długi, półtoragodzinny występ Mateusza „Vito Bambino” Dopieralskiego i jego kolegów jest również namacalnym dowodem na zjawiskowość grupy, która dosłownie w ciągu kilku lat doczekała się sporej, ale przede wszystkim wiernej i oddanej publiki.
Ten zwarty, nie tylko „dziewczyński” fanbase to dowód na to, że twórczość Bitaminy jest wyjątkowa i nie ma swojego odpowiednika na naszym krajowym, muzycznym poletku. Obserwuję ten fenomen od kilku lat z wielką przyjemnością, i choć – z racji wieku – może już nie jestem „grupą docelową” tekstów Mateusza i Piotrka Sibińskiego, to za każdym kolejnym singlem, płytą i koncertem coraz mocniej zachwycam się wyjątkowością tej wspaniałej siódemki artystów. Bo ta muzyka – wyrosła z eksperymentalnego hip-hopu i mocna osadzona na funkowym rytmie – wciąż ewoluuje, dojrzewa i żyje. Byłem na kilku ich koncertach i żaden nie był taki sam. Czy ten, zarejestrowany na „Tu da max” jest najlepszy? Nie wiem. Na pewno jednak jest w miarodajny sposób reprezentatywny i ukazuje niezwykłą muzyczną kulturę, humor i energię grupy oraz fantastyczny kontakt zespołu z publicznością.
Sprawdź też: Natalia Szroeder w nowym singlu Vito Bambino
To uwielbienie publiki słychać w piskach i okrzykach między utworami i skitami na „Tu da max”. A także wtedy, gdy Vito oddaje refreny fanom lub wspólnie z nimi je śpiewa. Ale nawet wtedy, gdy nie jesteś wyznawcą religii Bitaminy, a ta „koncertówka” jest pierwszą ich płytą, która trafiła w Twoje ręce, to w mig złapiesz, o co chodzi w jego fenomenie. Absolutna sprawność (a może wręcz – elastyczność) muzyczna, własny styl, ogromne pokłady humoru i niepodrabialna narracja w tekstach Dopieralskiego i Sibińskiego oraz oryginalne frazowanie tego pierwszego – oto składniki, dla których warto słuchać Bitaminy. Fajnie, że również w utrwalonym na krążku koncercie to wszystko pracuje niczym maszyna w zegarku. A muzyka bandu ma puls, groove i lekkość, a wszystko to razem brzmi czysto, wyraźnie i z pełną mocą (brawa dla Moo Late i załogi producenckiej Kalejdoskop Records). Co przecież nie jest oczywiste w przypadku materiałów „live”.
„Tu da max” to wybór utworów, które znalazły się na albumach „Plac zabaw”, „Kawalerka” oraz „Kwiaty i korzenie”. Razem aż 26 utworów, w tym kilka skitów i „Nikt”, w którym gościnnie pojawia się Dawid Podsiadło. Razem ten zestaw tworzy kalejdoskop przebojów, których grupa doczekała się co najmniej kilka, z moim ulubionym „Domem” na czele, ale również „Kawalerką”, „Pornosami”, czy „Poka jak u ciebie tańczą”. To tylko z pozoru banalne i dotykające głównie „imprezowej” tematyki utwory. Wystarczy jednak wsłuchać się w subtelnie upalone liryki Mateusza Dopieralskiego, żeby między wersami wyczuć ukryte marzenia, pragnienia i małe smutki „wczesnego trzydziestolatka”. To właśnie z tymi tekstami identyfikują się dziś współcześni nasto- i dwudziestolatkowie. Fajnie, że trafiają do nich oryginalne wiersze i rymy Piotra Sibińskiego – posługującego się nierzadko absurdalnym humorem. Bez nich również nie byłoby Bitaminy z jej wyjątkowością, a może również szczyptą czegoś wręcz nierealnie magicznego.
Artur Szklarczyk
Ocena: 4/5
Tracklista:
CD 1
1. Intro
2. Secy za wałem
3. Pokrzywy
4. Mama Europa
5. Plac zabaw / Droga
6. Wiatr
7. Historia plemienia
8. Wybory (Skit)
9. Prezydent
10. Na uchu słonia
11. Kawalerka na sprzedaż
12. Len i Krawiec
13. Poszło (Skit)
CD 2
1. Dom
2. Poka jak u ciebie tańczą
3. Wszystko w HD
4. Pornosy
5. Znajoma Nieznajoma
6. Na pół
7. Pytanie do niej
8. Czerwone oko
9. Nikt feat. Dawid Podsiadło
10. Odnajdziemy raj
11. Iskieriusz
12. Nie wiem jak
13. Post