foto: P. Tarasewicz
Kiedyś wspólnie w Warszafskim Deszczu, dziś po przeciwnych stronach. DJ Jan Marian i Numer Raz wdali się w internetowe przepychanki dotyczące przejść z policją sprzed wielu lat i rzekomego donoszenia na kolegów.
– Po raz trzeci słyszę w ostatnich latach od nowo poznanych ludzi jakieś opowieści o tym, że niby to kiedyś policja zatrzymała mnie z narkotykami i że „sprzedałem kolegów” – napisał na swoim fanpage’u DJ Jan Marian, po czym wyjaśnił, że z jego perspektywy sytuacja wyglądała nieco inaczej. – Mam to szczęście, że nigdy nie byłem zatrzymany za posiadanie, ani za nic innego, nigdy przy mnie nic nie znaleziono, a moje jedyne rejestry to mandaty od drogówki. Do sprawdzenia – czytamy na jego profilu.
Według DJ-a Jana Mariana na kolegów donosił nie on, ale Numer Raz. Marian wspomina sytuację z 9 czerwca 2005 roku, kiedy to po meczu Legii Warszawa z GKS-em Katowice wraz z kilkoma innymi osobami zatrzymano go i przewieziono do komisariatu przy ul. Wilczej. Wśród aresztowanych był wówczas także Numer. – Może opowie o tym, jak wypuszczono go po kilku godzinach a „jedyne” co musiał zrobić, to rozpoznać na zdjęciu z kamery stadionowej swoich wieloletnich znajomych, w tym i mnie, i jak ochoczo to zrobił. Sam zresztą się do tego przyznał jeszcze tego samego wieczoru, stąd wiadomo jak było – relacjonował Jan Marian.
Numer Raz odpowiedział na zarzuty byłego kolegi, parafrazując styl formę jego wypowiedzi. – Po raz enty słyszę od przypadkowo spotkanych ludzi, że DJ Jan Marian zwany również DJ-em Dupą (ksywka z osiedla SND) rozsiewa na mój temat oszczerstwa, że „sprzedałem kolegów”. Skoro już DJ Dupa założył fanpage’, żeby zdobyć sobie trochę fejmu, to mamy okazję wyjaśnić kilka faktów. Mam to szczęście, że nigdy nie doniosłem na kolegów i pomimo kilku zatrzymań przez policję nigdy nie znaleziono przy mnie narkotyków. Do sprawdzenia. Warto zapytać DJ-a Dupę, co strasznego wydarzyło się w jego życiu, że musiał uciec z kraju, porzucając hip-hop i przez lata grał house jako DJ Marius. Następnie zdecydował się wrócić i wylewać swoją PiS-owską żółć na kogoś, z kim nie ma kontaktu od 13 lat – skomentował.
„Gdybym doniósł, to ktoś miałby później problemy, a nie wydarzyło się zupełnie nic”
Zadzwoniliśmy do rapera i dziennikarza i poprosiliśmy o szersze ustosunkowanie się do oskarżeń DJ-a Jana Mariana. – Z tego co przeczytałem na jego fanpage’u, trzecia osoba z nowo poznanych znajomych zwraca mu uwagę. Widać woli wierzyć osobom, które dopiero co poznał, ok, jego sprawa. Nigdy w życiu nie doniosłem. Na nikogo. Faktycznie, zostałem aresztowany. Nic przy mnie nie znaleźli, więc wyszedłem. Nie mogłem sprzedać moich kolegów, bo nie byli ani żadnymi dilerami, ani nikim takim, więc te oskarżenia same w sobie są debilne. Bo jak można kogoś sprzedać, skoro nie ma tak naprawdę za co go sprzedawać? – zauważa Numer.
– Ich zdaniem wyszedłem za szybko, więc stwierdzili, że sprzedałem ich na psy. Plotka rosła, rosła, rosła. Przez kilka lat miałem mocno prze***ane. Bałem się chodzić po ulicy, bo w tym środowisku być nazwanym konfidentem, to trochę jak wyrok. Naprawdę musiałem uważać, pilnować się, gdzie chodzę. Po paru latach DJ Jan Marian, który wiedział, co tam się wydarzyło i że ja nie zawiniłem, kajał się i przepraszał mnie w Harlemie (warszawski klub – przyp. red.). Mam na to świadka, którym jest DJ Abdool. Potem cała ta ekipa spuściła głowę i powiedziała, że to nie tak miało być – relacjonuje Numer Raz. – Jan Marian sam pisze, że jedyne jego problemy z policją to mandaty. No właśnie – ani on, ani nikt z tych, na których podobno donosiłem, nie miał żadnych reperkusji. Nikogo nie zatrzymano, nikt nie miał przeszukania. Przecież gdybym doniósł, to chyba ktoś miałby później problemy, a nie wydarzyło się zupełnie nic – dodaje.
Dlaczego po tylu latach DJ Jan Marian zdecydował się zaatakować Numera? – Nie wiem, może to metoda na podpromowanie swojego fanpage’a. Wrócił ze Szwecji, gdzie grał house, może chce tutaj znowu zająć się hip-hopem. Chłop ma ponad 40 lat, jest starszy ode mnie. Odpowiedziałem mu tylko dlatego, że nie mogłem nie zareagować na te fałszywe oskarżenia. Może to dziwnie zabrzmi, ale ulica zweryfikowała tamtą historię, przyznając mi rację. On sam przecież mnie zresztą za to przepraszał, więc tym bardziej nie rozumiem jego zachowania teraz – kończy wątek Numer.