fot. Karol Makurat / tarakum.pl
„Zakochany w pisoklerze siedzi d*** w Belwederze” – śpiewał w swojej piosence „D*** w Belwederze” Obywatel BB, czyli prof. Bogusław Bierwiaczonek z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie. Tekst utworu podsumowującego poprzednią kadencję Andrzeja Dudy nie przypadł do gustu jego współpracownikom, co zaowocowało pozwem o publiczne znieważenie prezydenta. Obywatel BB usłyszał już zarzuty w tej sprawie. Grożą mu trzy lata pozbawienia wolności.
– Panu Prezydentowi nie podoba się moja piosenka „Dupa w Belwederze” i jego współpracownicy oskarżają mnie o „publiczne znieważenie” prezydenta (Art.135 k.k.). Panie Prezydencie Duda – taka robota. Jak się zostaje prezydentem, trzeba się liczyć z krytyką. A jak się nie podoba, to można sobie znaleźć inny zawód, na przykład kelnera, inkasenta lub instruktora narciarskiego (z całym szacunkiem dla kelnerów, inkasentów i instruktorów), zamiast wydawać państwowe pieniądze na włóczenie po sądach nieważnego, zatroskanego o Polskę balladzistę-amatora. Jako instruktor narciarski chyba dałby Pan sobie radę, choć oczywiście musiałby Pan trochę podzwonić do Gowina, żeby znowu otworzyli wyciągi i stoki. Ale, jak Pan wie, w tym rządzie można sporo załatwić po znajomości, więc chyba by się udało. No i wreszcie mógłby Pan wyjechać z tej okropnej PO-wskiej Warszawki, gdzie Pana nie lubią, a na Nowogrodzkiej siedzi Prezes, który Panem gardzi. Myślę, że powinien się Pan nad tym poważnie zastanowić – komentuje na facebookowym profilu twórca.
Sprawdź także: Poznaliśmy nową gwiazdę Super Bowl. Organizatorzy wprowadzają zmiany
Wbrew temu co sugeruje muzykujący profesor, doniesienie do prokuratury nie pochodzi od współpracowników prezydenta, a od częstochowskiego radnego PiS Piotra Wrony. Prokuratura powołała biegłego z zakresu lingwistyki kryminalistycznej, który uznał, że piosenka „zawiera obraźliwe, złośliwe, wręcz pogardliwe sformułowania, a wykorzystanie łącznie kodu werbalnego i wizualnego w utworze wyrażają pogardę i są zachowaniem uderzającym w godności i szacunek należne urzędowi Prezydenta RP”. Autor utworu nie przyznaje się do winy, podkreślając, że jego utwór ma charakter satyryczny i powołując się na wolność słowa.