– Sposób w jaki rządził swoim zespołem. Gdy byłem dzieckiem, tę muzykę nazywano soulem. Gdy pojawił się James Brown, została przemianowana na funk. Nie każdy mógł uprawiać ten gatunek… – zauważył Preemo w wywiadzie dla DJ Vlada.
Drugie miejsce w jego rankingu zajął już producent stricte hip-hopowy – Marley Marl.
– To idealny hip-hopowy producent. Jest dla mnie swoistym hip-hopowym odpowiednikiem Jamesa Browna. Nikt inny tego tak nie robił.
Premier docenił także popularny w latach 80. nurt electro-funku. Za jego czołowych reprezentantów uznał duet Mantronix.
– Zawsze pierwsi mieli najnowsze maszyny perkusyjne. Co więcej, najlepiej wiedzieli, jak z tych maszyn korzystać.
Dwa ostatnie miejsca zajęli Rick Rubin i Dr Dre. Wg Premiera, Rubina należy docenić za jego wkład nie tyle w rozwój robienia beatów, co udział w tworzeniu legendarnych struktur wydawniczych.
– To od niego zaczęło się Def Jam. Po drugie, to biały gość, Żyd, kocha kulturę getto i robi to z energią – stwierdził Preemo.
Z kolei w przypadku Dre Premier nie zważa na armię współpracowników, którzy za autorem albumu „The Chronic” stoją.
– Dre przypomina mi o tym, co ja robię. Robi albumy, albumy i jeszcze raz albumy. Wiem, że ma większą armię współpracowników – ale to Dre, on może to robić, wciąż, na własny rachunek.