fot. Denise Truscello
Historia wykorzystywania utworów muzycznych na wiecach wyborczych Donalda Trumpa bez zgody ich autorów sięga czasów jego pierwszej kampanii prezydenckiej. Sprawa wraca również teraz i to w przypadku dwóch kawałków. Mimo iż Digga, producent „Many Men” 50 Centa, stanowczo sprzeciwia się, by ten utwór pojawiał się na wiecach Trumpa, kandydat republikanów absolutnie nic sobie z tego nie robi i odtwarzając ten numer, przypomina swoim zwolennikom, że został niedawno postrzelony w Pensylwanii.
Teraz pojawia się zamieszanie wokół innej piosenki. Celine Dion i jej management stanowczo sprzeciwiają się, by na wiecach kontrowersyjnego polityka pojawiało się „My Heart Will Go On”.
Celine Dion, jej management i wytwórnia Sony Music Entertainment Canada dowiedzieli się o nieautoryzowanym wykorzystaniu nagrania, występu muzycznego, piosenki i wizerunku Celine Dion śpiewającej „My Heart Will Go On” na wiecu wyborczym Donalda Trumpa w Montanie. Nie było to w żaden sposób autoryzowane, a Celine Dion nie popiera wykorzystania jej materiału…. i naprawdę, TA piosenka?” – czytamy w oficjalnym komunikacie.
Nie da się zauważyć, że wokalistkę cała sytuacja trochę drażni, ale trochę też bawi. Trudno się dziwić – „My Heart Will Go On” to przecież piosenka z „Titanica”, a chyba wszyscy pamiętamy, jak skończyła się ta historia. W sieci nie brak głosów, że użycie tej piosenki to faktycznie strzał w kolano i zamiast poprowadzić Trumpa do zwycięstwa w wyborach prezydenckich, pociągnie go nad dno.
Wyświetl ten post na Instagramie