fot. mat. pras.
Mijający tydzień przyniósł smutną wiadomość o śmierci Ozzy’ego Osbourne’a. Wokalista Black Sabbath zmarł zaledwie kilkanaście ni po pożegnalnym koncercie na stadionie Villa Park w Birmingham. Gitarzysta Black Sabbath przyznał, że przygotowania do tego występu były dla Ozzy’ego ciężkim przeżyciem, choć jednocześnie dodał, że wokaliście bardzo zależało na tym, by impreza doszła do skutku.
– To był dla nas wszystkich szok. Gdy dowiedziałem się o tym wczoraj, nie mogłem uwierzyć – powiedział w wywiadzie dla „ITV News” Iommi. – Dzień wcześniej dostałem od niego SMS. To wydaje się takie surrealistyczne. Zastanawiałem się, czy mi się do śni – dodał.
„wiele go to kosztowało”
Iommi podzielił się z odbiorcami gorzkimi kulisami przygotowań do pożegnalnego koncertu.
– Nie wyglądał dobrze na próbach. I myślę, że trzymał się tylko po to, żeby zagrać ten koncert. Pożegnał się z fanami i tyle. Trenował i robił wszystko, żeby zagrać ten koncert. Pragnął to zrobić. Myślę, że coś w głowie mówiło mu: „To będzie ostatnia rzecz, jaką zrobię”. Nie wiem, czy myślał, że potem umrze, ale był naprawdę zdeterminowany. I trzeba przyznać, że mu się udało. Ale jak powiedziałem, przedwczoraj dostałem od niego SMS-a, w którym pisał, że jest wyczerpany i nie ma energii. Biorąc pod uwagę jego problemy to go wiele kosztowało. Widzieliśmy to na próbach. Nie chcieliśmy, by uczestniczył w każdej próbie. Nie mógł stać, więc go wnosili, na siedząco śpiewał kilka piosenek, a potem gadaliśmy o starych czasach, śmialiśmy się i on wychodził – skomentował Iommi.