fot. Wiktor Franko
Jeśli zsumowalibyśmy solowy dorobek Tego Typa Mesa – zarówno płytowy jak i mixtape’owy – z albumami Flexxipu, 2cztery7 i projektu Biały Tunel, wyszłoby, że dyskografia artysty liczy już 15 pozycji. Większość z nich to materiały dobrze przyjęte zarówno przez krytykę, jak i odbiorców. Który z krążków sam Mes ceni najwyżej? W związku z przypadającą dziś siódmą rocznicą premiery albumu „Ała.” twórca przyznał, że właśnie ten album jest jego zdaniem najlepszy.
– Opus magnum, chociaż zaraz napiszecie, że ni ch**a, bo „Kandydaci…”, ale to dlatego, że byliśmy młodzi i dzicy w okresie premiery, a tak płyta do płyty no to „Ała.” zjada „Kandydatów na szaleńców” na podwieczorek i popija krwią Boga i nie mruka przy tym i beka tornadem. Taka pravvvda y’all – ocenia Mes.
„Ała.” trafiło na rynek 4 listopada 2016 r. Karol Stefańczyk recenzując album na naszych łamach, pisał o nim w następujący sposób:
„AŁA.” jest więc „ważne i potrzebne” nie tylko ze względu na treść, ale także muzykę burzącą mury między gatunkami. Sam Mes mówił, że stworzył taki album, którego można słuchać na wyrywki. Nie podoba ci się jakiś numer – spoko, pozostałe są w innym klimacie. Taka koncepcja opisywana jest jako sukces Typa i dowód jego wszechstronności. Można jednak spojrzeć na to inaczej – jako na mankament, brak konsekwencji i spójnej wizji. To ciekawe, że Mes, artysta o etosie raczej staroświeckim, z trudem odnajdujący się w nowinkach technologicznych (co nie znaczy, że nie jest na nie otwarty), nagrał, który de facto nie jest albumem w pełnym tego słowa znaczeniu, a zbiorem pojedynczych kawałków. Gdyby ten kompilacyjny charakter „AŁA.” był jeszcze czymś, co zadziało się przypadkiem, mimowolnie. Tymczasem warszawiak, jeśli dobrze rozumiem, z premedytacją zbudował tak swoją płytę: aby każdy znalazł na niej coś dla siebie. Co więcej, to pomysł na twórczość, który Mes wdraża od wielu lat. Jego osoba bez wątpienia nadaje krążkom jakąś spójność, ale czy płyty-składanki nie są ujmą dla artysty?