fot. Mike Coppola / Getty Images for MTV
Zyski z trwającej trasy i filmu oszacował Peter Cohan, który wykłada dla studentów MBA w Babson College w Massachusetts. Cohan przeanalizował liczby dla „Washington Post” i przedstawił naprawdę zdumiewające liczby. Według Cohana, Taylor Swift na trasie i filmie z trasy, który właśnie trafił do amerykańskich kin zarobi 4,1 miliarda dolarów. Oznacza to, że przychód Taylor będzie wyższy niż roczny wynik gospodarczy 42 krajów. Co ciekawe, gdyby Swift miała taką fantazję, to mogłaby obdarować każdego z Amerykanów sumą 17 dolarów.
Ale żeby nie było. To nie jest tak, że Taylor Swift jest jedyną osobą, która zarabia na swojej trasie. Prawda jest taka, że Eras Tour bardzo ożywia gospodarkę miast, w których się odbywa. Do kas hoteli, w których grała Taylor wpłynęło 208 milionów dolarów. I to tylko w dniu koncertu, a umówmy się, że większość fanów zostawała w nich na minimum dwie noce.
Podczas sześciu występów Swift w Los Angeles, do gospodarki hrabstwa wpłynęło 320 milionów dolarów. Jej koncerty w Denver natomiast przyniosły wzrost wpływów o 140 milionów dolarów. Kansas City o Cincinnati dzięki Taylor zarobiły dodatkowo po 48 milionów dolarów.
Gwiazda ewidentnie lubi dzielić się swoim bogactwem. Przeznaczyła ona ponad 50 milionów dolarów na premie dla osób pracujących przy jej trasie. Dodatkowo miała zapłacić po 100 tysięcy dolarów premii każdemu z kierowców ciężarówek przewożących jej sprzęt koncertowy podczas trwania trasy.
Jakby tego było mało, film z Eras Tour, który właśnie trafił do kin już w przedsprzedaży zarobił ponad 100 milionów dolarów.