foto: mat. pras.
Zagrożenie koronawirusem sprawiło, że rząd zdecydował o odwołaniu wszystkich imprez masowych w Polsce. Ze sklepów znikają środki czystości i żywność, władze apelują, by starsze osoby w miarę możliwości nie wychodziły z domu, ponieważ są szczególnie zagrożone powikłaniami po chorobie koronawirusowej. Tau studzi emocje i sugeruje, by nie bać się koronawirusa. Artysta nie tyle lekceważy zagrożenie, co zauważa, że jako katolik po prostu jest gotowy na śmierć i przypomina fanom, że oni także powinni.
– Bardziej boimy się koronawirusa czy śmierci? Jako katolicy powinniśmy być gotowi na śmierć każdego dnia. Ba, w każdym momencie powinniśmy być gotowi na śmierć. Jeśli żyjemy w łasce uświęcającą, czytamy Słowo Boże, rozeznajemy wolę bożą, nawiązujemy z Bogiem relację, przyjmujemy eucharystię, nie mamy się czego obawiać. Jeśli przyjdzie wypadek drogowy, jakakolwiek inna choroba, a może głód tak jak codziennie 24 tys. dzieci umiera z głodu, a nikt o tym nie mówi. Jeśli cokolwiek z tych rzeczy na nas przyjdzie, no to trudno, taka jest wola Pana. Przyjmujemy ją w pokorze i albo trwamy w cierpieniu, albo po prostu umieramy i stajemy na Sądzie Ostatecznym. To nie są żadne moje wymysły, to jest nauka Kościoła katolickiego – przypomina Tau.
– Pierwsza rzecz – bez paniki, druga – Bóg jest ponad czasem i przestrzenią, jest potężniejszy niż jakikolwiek wirus na tej planecie, a to czego powinniśmy najbardziej się obawiać to wirus duszy. Grzech – dodaje artysta.
Jednocześnie Tau informuje, że zaplanowane na najbliższe dni koncerty i spotkania w Katowicach, Sosnowcu, Łodzi, Lublinie, Białymstoku, Londynie i Southampton odbędą się.