foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Kilka dni temu ukazał się nowy mixtape Soboty „Essa MC”, ponadto raper zapowiedział na ten rok album „Urodzony by wygrać”. Podwójne uderzenie szczecińskiego MC to dobra wiadomość dla fanów, którzy zdążyli za nim zatęsknić. Poprzednim krążkiem artysty był wydany w 2015 roku album „Sobota”. Wprawdzie dwa lata później ukazała się jeszcze płyta „Trzech króli” nagrana wspólnie z Popkiem i Matheo, jednak nie był to materiał, na który czekali fani.
Skąd tak długa cisza wydawnicza u szczecinianina? W rozmowie z Mateuszem Natali z Popkillera Sobota przyznaje, że nałożyło się na to kilka powodów. – W którymś momencie nie udźwignąłem sławy i pieniędzy, które przyniosła mi muzyka – mówi gorzko szef nowego labelu Flow Productions. Do tego doszły także poważne problemy osobiste, o których pisaliśmy tutaj.
Sobota zasmakował rock’n’rollowego życia
– Na chwilę się tym zachłysnąłem, potem pojawiły się dramatyczne rzeczy w moim życiu, czy wydarzenia z moim synem, gdzie w którymś momencie nie widywałem go w ogóle, a dla mnie jest to niesamowicie bolesna rzecz. Rozbiegłem się w tym całym szczęściu, zasmakowałem rock’n’roll’owego życia – wspomina Sobota, dodając, że sytuacja odmieniła się dopiero wtedy, kiedy poznał swoją obecną partnerkę i jednocześnie panią manager.
Brak nowych płyt nie oznaczał oczywiście, że Sobota całkowicie zniknął z radarów fanów. Poza nagrywanymi od czasu do czasu featuringami raper postawił również na karierę filmową. W 2018 oglądaliśmy go w „Kobietach mafii” Patryka Vegi. Artysta wystąpił także w drugiej części, która trafiła do kin przed tygodniem.