fot. mar. pras
W listopadzie ubiegłego roku dotarły do nas smutne wieści o śmierci Aarona Cartera. Ciało młodszego brata Nicka z Backstreet Boys, który także próbował swoich sił w muzyce, znaleziono w wannie w jego domu. Rodzina wokalisty i rapera poinformowała teraz, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie było utonięcie, ale przedawkowanie narkotyków. Ta wersja brzmi niestety bardzo wiarygodnie, bowiem Aaron przez lata zmagał się z uzależnieniami.
Na oficjalne potwierdzenie tych wieści poczekamy do czasu ogłoszenia raportu koronera, póki co jednak narzeczona zmarłego w wieku 34 lat Cartera i jego matka apelują do służb, by przeanalizowały transakcję narkotykową z udziałem zmarłego. Kobiety powołują się na SMS-y znalezione w jego telefonie. Według piszącego o tej sprawie TMZ.com miały one dotyczyć długu wynoszącego 800 dolarów, który Carter miał zaciągnąć na poczet zakupu nieznanej substancji. Muzyk miał przekonywać dilera, że nie jest mu ona już do niczego potrzebna, ale osoba, z którą korespondował miała domagać się zwrotu długu. Ostatnią wiadomością w wymianie zdań jest pytanie Aarona o to, czy mężczyzna mu grozi.
Bliscy zmarłego obawiają się, że finalnie mężczyźni się spotkali i że Aaron wziął, a następnie zażył substancję, której dotyczyła konwersacja. W domu znaleziono opakowania po sprężonym powietrzu, którym miał się odurzać młodszy brat członka Backstreet Boys, niemniej narzeczona i matka mężczyzny nie wierzą, że to ono mogło go zabić.