
fot. mat. pras.
Po tym jak w 2020 r. Konkurs Piosenki Eurowizji odwołano ze względu na pandemię, impreza wróciła rok później, choć trzeba podkreślić, że była realizowana w reżimie sanitarnym. Zanim Europejska Unia Nadawców zdecydowała, że konkurs w 2020 r. się nie odbędzie, Polska zdążyła wybrać swoją reprezentantkę – Alicję Szemplińską. Przez pewien czas spekulowano, że Alicja „z automatu” pojedzie na konkurs w 2021 r., ale tak się nie stało.
Dlaczego nie Alicja Szemplińska?
Goszcząc w podcaście Żurnalisty, Rafał Brzozowski mówi o kulisach wybrania go do roli reprezentanta Polski w 2021 r. Wokalista podkreśla, że Alicja Szemplińska dostała propozycję startu w 2021 r., ale jej wytwórnia nie stanęła wówczas na wysokości zadania i przesłała do komisji konkursowej wersję demo piosenki, zamiast ukończonego utworu. W takiej sytuacji naturalnym ruchem było szukanie kogoś innego i tak właśnie do konkursu „załapał się” Brzozowski.
Wokalista, który startował z piosenką „The Ride”, nie przebrnął przez półfinał, co zawsze jest rozczarowującym wynikiem. Na kiepski wynik na pewno wpłynął fakt, iż polska ekipa miała trudności z przygotowaniem się do występu ze względu na pozytywny test na koronawirusa u jednego z członków. Na ostatniej prostej Polacy zostali zmuszeni do trzydniowej izolacji, więc nie mieli możliwości dopięcia występu na ostatni guzik.
„Czułem się jak świnia”
Jak Rafał wspomina Eurowizję sprzed czterech lat? Mówiąc krótko – fatalnie. – To co przeżyliśmy w Rotterdamie, to był koszmar. Czułem się jak świnia, która jest wpakowana do zagrody. Codziennie ładowali mi taki aparat na twarz i komputer liczył oddech, czy mam Covid. Przechodziliśmy w takich tunelach jak do dezynfekcji. (…) To był jakiś cyrk, ale dlatego, że to była pierwsza tak duża impreza na świecie w czasie Covidu. Oni bali się o wszystko. I teraz wyobraź sobie jeszcze, że w mojej ekipie wykrywają Covid. I ja jestem trzy dni zamknięty w pokoju, gdzie mam śniadanie podkładane po drzwi, jak więzień. Rozmawiam przez internet, udzielam jakichś wywiadów, ale zostałem odcięty od możliwości poznania tej publiczności – relacjonuje swój pobyt w Holandii wokalista.