fot. Karol Makurat
Coraz więcej głośnych nazwisk i ksywek pojawia się w kontekście Pandora Gate, największej afery wokół polskich twórców internetowych. Sprawa jest na tyle głośna i poważna, że odniósł się do niej premier Mateusz Morawiecki, który w kampanii wyborczej stara się udowadniać, że państwo pod rządami Prawa i Sprawiedliwości jest bezpieczne.
– Musimy chronić nasze dzieci w Internecie! W Państwie Polskim nie ma zgody na pedofilię, na tolerowanie zwyrodnialców. Poleciłem służbom zająć się natychmiast sprawą, oczekuję stanowczych i szybkich działań. Ostrzegam wszystkich, którzy chcą krzywdzić dzieci. Spotka was kara, spotka was kara najbardziej dotkliwa z możliwych – napisał na Twitterze Morawiecki.
W odpowiedzi wytknięto m.in., że to właśnie za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości zlikwidowano telefon zaufania dla dzieci, a także że w żaden sposób nie uporano się z problemem pedofilii w Kościele. Do słów premiera odniósł się także lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk, zarzucając, że państwo jest nieskuteczne i musi posiłkować się działalnością twórców takich jak Sylwester Wardęga, czy wcześniej braci Sekielskich, którzy demaskowali afery pedofilskie wśród youtuberów i zakonników.
– To nie trzeba czekać na pana Wardęgę czy na pana Sekielskiego, do tego jest państwo, żeby chronić nasze dzieci przed pedofilami. Morawiecki osobiście odpowiada za to, że państwo Polskie nie zrobiło nic w tej kwestii. Jego wypowiedź uważam za skandaliczną demonstrację bezradności i obojętności wobec losu ofiar pedofilii w Polsce – komentuje Tusk.