Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Na kanale Żurnalisty pojawiła się trwająca półtorej godziny rozmowa z Popkiem. Odcinek nosi tytuł „Spowiedź Popka bez cenzury” i faktycznie – twórca nie boi trudnych tematów, opowiadając m.in. o swoich początkach ze złodziejskim procederem.
– Byłem drugim albo trzecim doliniarzem w Legnicy – mówi Popek. Kiedy twórca stawiał pierwsze kroki jako kieszonkowiec, miał zaledwie 9 lat.
– Tata przyszedł do mnie i powiedział: „będziemy razem latali w ekipie”. Zawsze był potrzebny ktoś, żeby przyblokował babę, wrzucił jakieś drobniaki, żeby ją zatrzymać na chwilę, żeby odpiąć torebkę, wyjąć portfel, podać go do tyłu i zawsze się rozchodzimy, każdy w inną stronę i spotykamy się tam w krzakach – wspomina swoje przestępcze początki Popek.
SPRAWDŹ TAKŻE: Mery Spolsky kąśliwie komentuje post Julii Wieniawy. Doczekała się mocnej odpowiedzi
Gospodarz zapytał Popka, jak uczył się kraść. – To metoda prób i błędów – stwierdził gość. – Ktoś musi ci pokazać, jak się to robi i wtedy musisz przełamać strach. Żeby zaj**ać komuś portfel, patrząc mu prosto w oczy, trzeba być naprawdę przypartym do muru, mieć naj***ne w głowie i Bóg wie, co jeszcze, bo tak się nie robi. Można opi***ić komuś chatę, jak go nie ma, ale ty patrzysz komuś w oczy. Nieraz było tak, że do Legnicy czy Jeleniej Góry przyjeżdżały Niemki, obserwować te stare kamienice, w których mieszkały kiedyś przed wojną. Głaskały nas po głowach. Patrząc się nam prosto w oczy, głaskały nas, mówiły coś po niemiecku, a my odpinaliśmy im saszetki, nerki i patrząc w oczy, wyciągaliśmy portfel. Podawałem go kuzynowi albo on mi i rozchodziliśmy się – wyjaśnił twórca.