W Stanach Zjednoczonych trwają protesty po zamordowaniu przez funkcjonariusza 46-letniego George’a Floyda. Tymczasem w zeszłym tygodniu, również podczas policyjnej interwencji, zginął 35-letni Modesto Reyes, pracownik fizyczny i raper. Do zdarzenia doszło w ostatnią środę maja w miejscowości Marrero w stanie Luizjana. Amerykański raper jechał samochodem i nie zatrzymał się do kontroli. Policja ruszyła w pościg. Nie trwał on zbyt długo, bo po chwili 35-latek porzucił auto i zaczął uciekać pieszo. W pewnym momencie potknął się i upadł.
Kiedy policjanci podeszli bliżej, jeden z nich zauważył przedmiot przypominający broń. Mundurowi oddali w kierunku Reyesa kilka strzałów i mężczyzna zginął na miejscu. Według policji mężczyzna miał przy sobie dwie sztuki broni, z czego jedną celował w policjantów. Rodzina nie bardzo wierzy w zapewnienia mundurowych i uważa, że 35-latek nigdy nie celowałby w kogoś bronią. Choć w przeszłości miał kłopoty z prawem, to wyszedł na prostą i starał się być lepszym człowiekiem.
SPRAWDŹ TAKŻE: Halsey postrzelona przez policję w czasie protestów
Wyświetl ten post na Instagramie.